Żywa reakcja na "Strach" Jana Tomasza Grossa udowadnia, że antysemityzm jest w Polsce tematem ważnym i aktualnym. Główny nurt dyskusji dotyczy specyficznego, tuż-powojennego fragmentu dziejów polskiego antysemityzmu. W cieniu zaś pozostaje jego geneza i stan obecny.
Bez Żydów
Czy polski antysemityzm różni się czymś od innych antysemityzmów? Jedną ze szczególnych jego cech jest żywotność praktycznie bez Żydów. Ten fenomen wybija się na pierwszy plan w odróżnieniu od antysemityzmu np. we Francji, Rosji czy Niemczech (oczywiście, polski "antysemityzm bez Żydów" jest uogólnieniem, ponieważ garstka Żydów przeżyła Zagładę i nadal mieszka w Polsce). Zjawiska tego nie da się wytłumaczyć racjonalnie. Zresztą sam antysemityzm oparty na błędnych wierzeniach jest jak najbardziej irracjonalny. Dlatego tak trudno sięgnąć do jądra problemu i pozostaje wyłącznie opis zjawiska.
Obrońcy antysemityzmu często twierdzą, iż Żydzi sami go prowokują. Nie sposób zaprzeczyć temu przewrotnemu twierdzeniu, gdyż rzeczywiście antysemityzm bez Żydów nie mógł się narodzić (tak samo zresztą jak antypolonizm bez Polaków, a antygermanizm bez Niemców). Ale jego trwanie praktycznie bez Żydów jest już albo przejawem jakiegoś polskiego atawizmu, albo potrzebą posiadania wewnętrznego wroga. Konia z rzędem temu, kto znajdzie prawidłową odpowiedź.
Reakcja wielu Polaków oburzonych tezami Grossa dziwi w kontekście narodowej martyrologii. Wydawałoby się, że domagający się przez lata prawdy o Powstaniu Warszawskim i Katyniu Polacy powinni najłatwiej zrozumieć polskich Żydów też szukających prawdy. Dlaczego dzieje się właśnie na odwrót? Oto drugi paradoks polskiego antysemityzmu. Wydaje się, że reakcje te są w dużej mierze wynikiem bardziej lub mniej świadomego współzawodnictwa między Polakami i Żydami o status głównej ofiary obu totalitaryzmów XX wieku. Istnienie takiej zazdrości tłumaczyć może wyłącznie postawiona na wstępie teza o głębokiej irracjonalności naszego antysemityzmu.
Wynalazek Marra
W czasach przedchrześcijańskich niechęć do Żydów budziła ich rzekomo dziwna i nieugięta monoteistyczna religia. Później, religia mojżeszowa znalazła się w opozycji do również monoteistycznego chrześcijaństwa. A to, równocześnie z utrwalaną przez wieki w Kościele wiarą w winę Żydów w śmierci Chrystusa, chrześcijanom wadziło bardziej niż pogańskie politeizmy. Pierwszym masowym i koordynowanym przez władzę aktem wymierzonym w żydowską diasporę było wygnanie Żydów z Paryża w roku 1182. W XIII i XIV wieku wyganiano ich z Francji jeszcze czterokrotnie, z Anglii zaś w 1290 r., z Hiszpanii w 1492 r. z Portugalii w 1497 r.. Pogromy odbywały się w całej średniowiecznej Europie, szczególnie gdy pojawiały się "obiektywne" przesłanki do oskarżania Żydów o działania skierowane przeciwko reszcie ludności jak np. pomory i epidemie, co na przykładzie Flandrii opisał w "Mszy za miasto Arras" Andrzej Szczypiorski. Pogromów nie było jednak na ziemiach polskich. Tu właśnie wygnani mogli się osiedlać.
Sam termin "antysemityzm" pojawił się bardzo późno. Ukuł go w roku 1860 austriacki Żyd Moritz Steinschneider. Słowo to miało charakter neutralny i zastępowało po prostu "uprzedzenia wobec Żydów". Dopiero w roku 1879 niemiecki dziennikarz Wilhelm Marr, autor eseju "Zwycięstwo żydostwa nad germańskością" ("Der Sieg des Judenthums über das Germanenthum") i organizator "Ligi antysemickiej" użył go po raz pierwszy w dzisiejszym znaczeniu wrogości do Żydów. Co jednak najważniejsze, dopisał doń wrogą Żydom ideologię. Marr miał syna z pół-Żydówką. A więc to on, a nie Goebbels, jako pierwszy decydował, kto jest, a kto nie jest Żydem. Następcy już tylko wiernie naśladowali mistrza.
Spadek po zaborach
Zapoczątkowana na ziemi niemieckiej ideologia antysemityzmu, zanim na szczyt bestialstwa doprowadził ją Hitler, robiła karierę polityczną w Europie. Na ziemie polskie dotarła w czasie zaborów. Był to fakt historyczny, który zaciążył na polskiej świadomości i ciąży nam do dziś. Pojawienie się antysemityzmu na ziemiach polskich w tak specyficznych warunkach, gdy polskość równoznaczna była z polskim językiem i wiarą katolicką, uformowało trzecią, wyjątkową jego cechę - amalgamat z obroną polskości i katolicyzmu. On też odpowiedzialny jest w dużej mierze za żywotność tej ideologii w kraju, w którym pamięć o niewoli jest tak żywa.
Pogromy Żydów zaczęły się w zaborze rosyjskim w czasie rewolucji 1905 roku. Przybrały one masową formę w trakcie I wojny światowej, często za sprawą okupantów, gdy Żydów podejrzewano o kolaborację i szpiegostwo na rzecz Niemców bądź Rosjan. To wówczas antysemityzm stał się jednym z głównych elementów ideologii Narodowej Demokracji (ND), czyli endecji. Jej twórcą był Roman Dmowski, dla którego polsko-żydowskie napięcia były elementem pseudodarwinowskiej walki narodów o przetrwanie. To ta z gruntu fałszywa ideologia w dużym stopniu zatruwa zbiorową świadomość polską do dziś. I to nie tylko w stosunku do Żydów.
Antysemickie tło miało zgładzenie pierwszego prezydenta wolnej Polski Gabriela Narutowicza, wybranego głosami mniejszości narodowych. Antysemickie zajścia w okresie międzywojennym (pobicia, bojkot żydowskich sklepów, haniebne getto ławkowe, numerus clausus wyznaczający na 8% maksymalną liczbę studentów żydowskich na wyższych uczelniach) stymulowane były właśnie przez ideologię endecką.
Ideologia politycznie wpływowej i cieszącej się względami na salonach endecji zaważyła na stosunku wielu Polaków do Żydów również w trakcie okupacji hitlerowskiej. ND skutecznie znieczuliła bowiem sumienia Polaków. Zbanalizowała podział obywateli na kategorie "prawdziwych Polaków" i mniejszości, w tym Żydów. W tych warunkach nie może dziwić, że tworzenie gett przez hitlerowców mogło pozbawionym wyobraźni wydać się bardziej humanitarne niż postulowane przez Dmowskiego wysyłanie Żydów na Madagaskar.
Dotarcie ideologii antysemityzmu na ziemie polskie przypadło też na okres, gdy katolicyzm w wydaniu Piusa IX bronił się jak w oblężonej twierdzy przed wrogą mu rzekomo nowoczesnością. Nic dziwnego, że Kościół, który wówczas uznawał winę Żydów za śmierci Chrystusa na krzyżu i poważnie traktował brednie o mordach rytualnych, postrzegał krystalizujący się antysemityzm jako sprzymierzeńca. Włączenie antysemityzmu do ideologii endeckiej, która, przypomnijmy, łączyła katolicyzm z polskością, cementowało oba w sposób niemal naturalny.
Przyjazny stosunek Piłsudskiego do Żydów, a wrogi do endecji, choć nie z powodu "sprawy żydowskiej", studził nieco nastroje w Polsce międzywojennej. Mimo to ideologia endecka przetrwała w umysłach wielu Polaków nawet czasy hitlerowskiej pogardy.
Spadek po endecji
Naznaczanie przez endecję Żydów jako obcego, niepożądanego w Polsce, "elementu" nie sytuuje się daleko od ideologii Hitlera i współczesnych ideologii neonazistowskich. Musiało zaowocować ono "znieczulicą" (eufemizm w zestawieniu z grozą pogromów), która ujawniła się w czasie wojny (Jedwabne, Radziłów, Wąsosz, Grajewo...) i po II wojnie światowej chyba wszędzie w Polsce, tam gdzie powracali Żydzi. W Krakowie, Rzeszowie czy Kielcach przybrała ona krwawą formę.
Jeśli nie można o te zbrodnie oskarżać Polaków, to kogo? Samych Żydów? Czy funkcjonariusze UB, jeśli rzeczywiście podżegali do mordów w Kielcach, Rzeszowie czy Krakowie, mieli z wywołaniem pogromu wielki problem? Jeśli zaś Polaków oburzała wówczas nadreprezentacja Żydów we władzach komunistycznych i w UB (żywa do dziś idea żydokomuny), to dlaczego mordowano również dzieci? Czyż nie był winny temu ów amalgamat pojęć i przekonań, wyostrzony doświadczeniami wojennymi i okupacyjnymi, tak hitlerowskimi, jak i sowieckimi? Mordujący Żydów, musieli odczuwać jakieś irracjonalne powołanie. Może kierowała nimi neopogańska chęć oczyszczenia. W końcu pogromy to metoda na dokonanie czystek etnicznych, a więc expressis verbis "oczyszczenia" terenu, miasta, kraju.
Żadne z tych tłumaczeń nie usprawiedliwia jednak mordowania ludzi.
Antysemityzm bezzębny
Dzisiejszy antysemityzm polski, to głównie napisy na murach, pogardliwe znaczenie w potocznej polszczyźnie słowa "Żyd", wydawnictwa Leszka Bubla i nienawistne felietony w Radiu Maryja, czy Naszym Dzienniku. Jest to więc już antysemityzm bezzębny, ze starym, równie zajadłym, co zniszczonym obliczem. Antysemityzm czekający jednak na każdą okazję by się odrodzić. Równocześnie stosunek Polaków do Izraela jest z reguły przyjazny. Ogromna, choć niezamierzona, w tym zasługa... komunistów. To właśnie komunistyczne władze PRLu obrzydzając imperializm państwa żydowskiego wywoływali u Polaków reakcje wręcz przeciwne od zamierzonych.
Dzisiejsza Polska w UE znajduje się na najlepszej drodze, by z upiorami przeszłości w końcu definitywnie się uporać. To będzie zależało już nie od Polaków pamiętających czasy okupacji, pogromu kieleckiego, czy nawet rok 1968. Ale od młodego pokolenia, które w znakomitej większości w ogóle polskich Żydów w swym życiu nie spotkało.
Dlaczego Polacy będą teraz od antysemityzmu odchodzić szybciej niż do tej pory? Po pierwsze, otwarci na Europę i obyci w świecie młodzi ludzie są mniej podatni na wiarę w stereotypy. Po drugie, postendeckie ideały wskrzeszone niedawno przez LPR i Młodzież Wszechpolską ośmieszyły się z kretesem w ciągu ostatnich dwóch lat rządów egzotycznej koalicji.
Wielu młodych Polaków obserwuje dziś oburzenie na Jana Tomasza Grossa za "Strach" ze sporym zdumieniem. Większość z nich nigdy dotąd nie słyszała o powojennych pogromach. Dzięki reakcjom "prawdziwych Polaków" teraz się o nich dowiadują. Właśnie ich obudzenie i wezwanie do tablicy było największym majstersztykiem Grossa. Młodzi Polacy sami ocenią, kto w tym sporze może mieć rację.