Milion na placu
Pomarańczowa rewolucja: mija 20 lat od wielkiego zrywu Ukrainy. Zaczęło się od Kuczmagate
Hasło pomarańczowej rewolucji pojawiło się w mediach dwa tygodnie przed wybuchem masowych protestów. Użył go serwis informacyjny Ukraińska Prawda w tytule artykułu analizującego pierwszą turę wyborów prezydenckich. To szczegół o znaczeniu symbolicznym, bo wychodzącą od kwietnia 2000 r. „Prawdę” współzakładał Heorhij Gongadze. Ten dziennikarz zajmujący się opisywaniem korupcji na najwyższych szczeblach władzy zniknął we wrześniu 2000 r., na początku listopada odnaleziono jego ciało pozbawione głowy.
Okoliczności śmierci Gongadzego nie zostały wyjaśnione, ale światło na zbrodnię rzuciły „taśmy Melnyczenki”. Major Mykoła Melnyczenko, funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, wpadł na pomysł, by nagrywać rozmowy odbywające się w gabinecie prezydenta Leonida Kuczmy. A Kuczma rozmawiał także z ministrem spraw wewnętrznych Jurijem Krawczenką i szefem SBU Leonidem Derkaczem o „uciszeniu” dziennikarza. Rozkaz zabójstwa nie padł wprost, ale niewiele później Gongadze nie żył.
Ukraina wolna od Kuczmy
Taśmy wyciekły do opinii publicznej i wybuchła Kuczmagate oraz polityczny kryzys podkręcany przez polityków opozycyjnych wobec obozu prezydenta. To wtedy też rozpoczęły się pierwsze wielotysięczne protesty pod hasłem „Ukrainy wolnej od Leonida Kuczmy”. Prezydent dopiero rozpoczął drugą kadencję po wygranych wyborach w 1999 r. i nie zamierzał marnować czasu, tylko koncentrował w swoich rękach władzę, popychając system polityczny w kierunku autorytaryzmu. Na 2000 r. zaplanował referendum, którego celem było ograniczenie siły Rady Najwyższej oraz niezależności parlamentarzystów przez zniesienie immunitetu poselskiego.
Opozycja zwróciła się do Sądu Konstytucyjnego, by ocenił zgodność referendalnych pytań z ustawą zasadniczą, a także określił legalny status uzyskanych odpowiedzi.