Kto handluje, ten żyje
Polacy w czasach okupacji. „Niemcy dostali od nas szkołę korupcji na poziomie uniwersyteckim”
JULIUSZ ĆWIELUCH: – Panie profesorze, 85 lat po wybuchu wojny wracanie do okupacji ma jeszcze sens?
ANDRZEJ CHWALBA: – Skoro wracamy do starożytnych Greków, to dlaczego nie mielibyśmy wrócić do historii, która ciągle jest żywa i stale wywiera na nas wpływ, choć możemy nawet nie zdawać sobie z tego sprawy.
Co żywego jest w okupacji?
Żeby nie mnożyć przykładów, podam jeden. W debacie społecznej gorącym tematem jest dziś kwestia psów łańcuchowych. Pewnie mało kto wie, że prawo nakazujące trzymanie psów na łańcuchu to wymysł niemieckiego okupanta. Wprowadzony zresztą w czasie pierwszej wojny światowej, a następnie powielony w czasie drugiej wojny.
Przecież psy na łańcuchach trzymano na długo przed pierwszą wojną światową.
Kiedyś łańcuch to nie była rzecz tania i kto trzymał psa na łańcuchu, ten trzymał. U reszty psy się wałęsały i zdarzało się, że kąsały. Na co niemiecka armia pozwolić sobie nie mogła i do takich psów wojsko po prostu strzelało. Co jednak kłóciło się z niemiecką oszczędnością, dlatego nakazano psy trzymać na łańcuchach.
Myślałem, że powody napisania tej książki są bardziej osobiste. Urodził się pan cztery lata po wojnie, nasiąkał pan tamtymi opowieściami.
Pomimo tych 85 lat ciągle nie mamy jednego zbiorowego opracowania niezwykle ważnych dla narodu lat okupacji. Są dziesiątki źródeł, setki opracowań, ale nie łączą się w jedną rzekę, że tak powiem. A co do wątków osobistych to temat okupacji rzeczywiście mnie poruszał, ale na przykładzie własnej rodziny zorientowałem się, że to jest dużo bardziej powikłane niż obraz, który na przestrzeni lat został ukształtowany w naszej zbiorowej świadomości.
Czyli: Polacy murem w walce z okupantem.