Klapa, order, buźka
Jak Gierek Breżniewa uhonorował. Zszargał świętość, czy zamydlił oczy łasemu na honory gensekowi
W „Trybunie Ludu” relacjonującej wydarzenie, które odbyło się 21 lipca w Sali Kolumnowej Sejmu, czytamy: „Następuje uroczysty moment – Edward Gierek dekoruje Leonida Breżniewa Krzyżem Wielkim Orderu Virtuti Militari. Serdeczny uścisk. Rozlegają się oklaski. Leonid Breżniew serdecznie dziękuje za odznaczenie”. Organ PZPR nie wspominał jednak o tym, co zanotował Mieczysław F. Rakowski w swych „Dziennikach”, otóż Breżniew, dziękując za odznaczenie, najzwyczajniej w świecie się rozbeczał. Zresztą płakał już podczas dekorowania go wspaniałą wstęgą.
Redaktor naczelny „Polityki” zastanawiał się, po co rządzący postanowili „tak głęboko wejść Breżniewowi w tyłek”, wszak przywódca Związku Radzieckiego nie wygrał ani wojny, ani też żadnej bitwy, bo w czasie drugiej wojny światowej był jedynie politrukiem w Armii Czerwonej. Co gorsza, dwaj poprzedni wyróżnieni tym odznaczeniem Rosjanie to Iwan Paskiewicz za stłumienie powstania listopadowego i Konstanty Rokossowski.
Pytanie Rakowskiego było więc zasadne. A jeśli zadawał je sobie człowiek z elity PRL, to co mogli myśleć zwykli Polacy? Przypomnijmy: Virtuti Militari zostało ustanowione przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1792 r. po bitwie z Rosjanami pod Zieleńcami. Odznaczenie ma pięć klas. Krzyż Wielki Orderu Virtuti Militari jest tym najważniejszym. Krzyż Złoty Virtuti Militari – IV klasy – otrzymał w 1946 r. gen. Iwan Sierow z NKWD.
Historyk Marcin Zaremba w książce „Wielkie rozczarowanie” opisującej dekadę Gierka jest zdania, że przywódca PRL wykazał się wręcz „brakiem wyczucia narodowej psyche”. Środowiska kombatanckie były oburzone – dwa lata później dowódcy wojskowi II RP złożyli w geście protestu swoje ordery na Jasnej Górze.