Terror w skali Kalwina
Jan Kalwin: śmiertelny wróg wesołych świąt. Ganił każdego, kto nie umiał się wyrzec radości
„Podstawy religii chrześcijańskiej” Jana Kalwina, właśnie wydawane w pięknym przekładzie Michała Mrozińskiego, zachęcają do przyjrzenia się człowiekowi, który łącząc etykę protestancką z duchem kapitalizmu, wpłynął na bieg historii bardziej niż inni przywódcy reformacji. W Polsce XVI w. kalwini – z Mikołajem Rejem, Firlejami, Janem Łaskim i Janem Zamoyskim – nadali kształt polskiemu „złotemu wiekowi”. Jednak w czasach kontrreformacji i „potopu” kojarzyli się ze „zdradą” Jana Komeńskiego czy Janusza Radziwiłła. Obecnie gmina kalwińska to ok. 3200 wyznawców, choć w XX w. kalwinami były takie postacie jak Stefan Żeromski, Zofia Nałkowska, Alina Steinsbergowa, a dziś choćby Tomasz Piątek…
Zaczęło się 21 maja 1536 r. w Genewie od głosowania. Na fali protestanckiej gorączki większość mieszczan tej rezydencji biskupiej posłuchała wędrownego agitatora i podniosła rękę za tym, by w mieście obowiązywała jedynie religia reformowana. Protestantyzm był ruchem miejskiej warstwy średniej i biedoty. Kusił wolnością, podsuwając proste odpowiedzi na poczucie lęku i niemocy. Demokratyczna decyzja szybko doprowadziła do anarchii. Motłoch wdarł się do kościołów, niszcząc figury i obrazy, wypędzając z miasta ostatnich księży, mnichów i zakonnice. Nie bardzo jednak wiedziano co dalej.
Dyktatura bibliokracji
Traf chciał, że w tych dniach był w mieście przejazdem 27-letni Francuz, autor właśnie wydanych po łacinie pierwszych sześciu rozdziałów „Podstaw religii chrześcijańskiej”. Inicjatorzy rebelii, bezradni wobec bałaganu, przekonali rajców miejskich, by zaangażowali „Galla” na stałego „lektora Pisma Świętego”, a Kalwina – by na mieszkańcach Genewy wcielił w życie swe zapiski.