Ta historia przyszła do mnie wraz z telefonem od znajomego dziennikarza Tomka Zaperta. Wertując źródła o Rafale Pradze, przedwojennym socjaliście, który po wyzwoleniu został redaktorem naczelnym „Expressu Wieczornego”, natrafił na oświadczenie napisane w 1963 r. przez Jerzego Pytlakowskiego, pisarza i redaktora redakcji literackiej Polskiego Radia. Znalazłem je potem w dokumentach ŻIH. Jerzy Pytlakowski był moim ojcem.
„Niniejszym stwierdzam, że w latach 1941–1942 wielu moich znajomych i ich znajomych z tych czy innych względów ukrywających się przed okupantem korzystało z pomocy ob. Edwarda Chądzyńskiego. Dzięki niemu ludzie ci korzystając z dokumentów wystawionych na autentycznych blankietach przedwojennych dowodów osobistych bądź też później obowiązujących Kennkart mogli przetrwać wojnę. Ob. Edward Chądzyński nie dbając o własne bezpieczeństwo zawsze służył pomocą i także w wypadkach nagłych niejednokrotnie w bardzo ryzykownych warunkach dostarczał niezbędnych dokumentów ratując tym samym życie ludzkie”.
Nic nie wiedziałem o Edwardzie Chądzyńskim i jego relacji z moim ojcem. Na stronie Sprawiedliwi.org (prowadzonej przez Polin) znalazłem krótki biogram Chądzyńskiego. Podczas okupacji pracował jako urzędnik w wydziale ewidencji ludności zarządu miasta Warszawy, nadzorowanym rzecz jasna przez Niemców. Działało tam konspiracyjne biuro przygotowujące fałszywe dokumenty legalizacyjne dla uczestników ruchu oporu i uciekinierów z getta. Edward Chądzyński współpracował z kościołami parafialnymi Nawiedzenia NMP w pobliżu rynku Nowego Miasta i św. Antoniego przy ul. Senatorskiej – wystawiano tam akty chrztu i chrześcijańskie metryki dla potrzebujących.
Pomógł wielu osobom, ale nazwisk zachowało się niewiele. M.in. załatwił aryjskie papiery 11-osobowej rodzinie Goldbergów.