Jako prawdziwa celebrytka swoich czasów budziła skrajne emocje. Jedni uważali ją za wschodnią Matę Hari, z całym przypisanym do tej postaci bagażem seksualności i egzotyki. Inni widzieli raczej Joannę D’Arc Orientu, bezkompromisową i szaleńczo odważną patriotkę – japońską lub chińską.
Yoshiko Kawashima to klasyczny przypadek konfliktu osobowości i lojalności. Komu jesteśmy winni lojalność, jeśli nasz własny kraj zostanie skradziony przez wrogą nam rewolucję? Czy powinniśmy być lojalni wobec kraju naszego pochodzenia, czy wobec tego, w którym dorastaliśmy i żyjemy?
W przypadku Yoshiko sprawy jeszcze bardziej się skomplikowały, bo jej przybrana ojczyzna – Japonia – napadła na kraj jej pochodzenia – Chiny. W dodatku ta przybrana ojczyzna obiecała, że przywróci kraj jej dzieciństwa. Trudno jednak rozstrzygnąć, czy to Japonia oszukała Yoshiko, czy może od początku ona sama siebie oszukiwała.
Nigdy nie będę kobietą
Urodziła się w Pekinie w 1907 r. jako Aisin Gioro Xianyu. Była 38. dzieckiem i 14. córką księcia Su z panującej dynastii Qing. Ta mandżurska rodzina w XVII w. zdobyła władzę nad Chinami po upadku rządzącej wcześniej dynastii Ming. I przez ponad dwa wieki rządziła ze sporymi sukcesami. Ale gdy nasza bohaterka przyszła na świat, pozycja dynastii chyliła się ku upadkowi. Część arystokracji, świadoma kryzysu – w tym ojciec Yoshiko – szansy na ratunek upatrywała w bliskiej współpracy z Japończykami.
Ściąganie japońskich doradców, a z czasem również japońskich pieniędzy, nie uratowało jednak chińskiej monarchii. W 1911 r. obaliła ją kierowana przez Sun Jat-sena nacjonalistyczna rewolucja, która ustanowiła republikę. Cesarz Puyi miał wtedy trzy lata i abdykację ogłosiła rządząca w jego imieniu matka.