Historia

Kto zabił?

Kto zabił? Krótki przegląd wciągających kryminałów historycznych

Sean Connery w wyreżyserowanej przez Jeana‑Jacques’a Annaud ekranizacji „Imienia róży” Umberto Eco Sean Connery w wyreżyserowanej przez Jeana‑Jacques’a Annaud ekranizacji „Imienia róży” Umberto Eco Getty Images
Miłośnicy historii mogą sięgać po powieści kryminalne, żeby poznawać ulubione epoki. Proponujemy krótki przegląd historii Polski i świata od starożytności do XIX w. ze śledztwem na pierwszym planie.
Kadr z serialu „Crimen”, ekranizacji powieści Józefa Hena, reż. Laco AdamikArchiwum Filmu/Forum Kadr z serialu „Crimen”, ekranizacji powieści Józefa Hena, reż. Laco Adamik

Szesnastowieczny burmistrz Krakowa Czeczotka vel Tłokiński był oszustem i łapówkarzem, który czerpał dochody z prostytucji i kradzieży, a przeciwników wysyłał na szafot. Ksiądz Stanisław Staszic zakładał rudą perukę, ale tylko wtedy, kiedy wychodził do burdelu. Szwedzka kolonia na karaibskiej wyspie była w XVIII w. centrum handlu niewolnictwem, a pierwszym polskim gliną… Augustyn Gliński w Księstwie Warszawskim. Takie rewelacje podają w swoich książkach autorzy kryminałów historycznych. I piszą prawdę! „Niekoniecznie mają ambicje naukowe, ale robią staranne prasówki, dzięki czemu kreowany przez nie/nich świat jest dobrze odwzorowany”, uważa była minister kultury Małgorzata Omilanowska, która zasiada w kapitule nagrody Wielkiego Kalibru przyznawanej za najlepszą polskojęzyczną powieść kryminalną lub sensacyjną. Czytelnik ma „podwójną przyjemność intelektualną: zagadkę, plus wartość dodaną, którą jest rzetelnie nakreślone tło historyczne”, dodaje dr Adriana Michalewska z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Starożytność

Dwa tysiące lat przed naszą erą w Tebach zostaje zamordowana Nofret, piękna i nielubiana przez rodzinę konkubina kapłana Imhotepa. Tak zaczyna się seria morderstw w powieści „Zakończeniem jest śmierć”, autorstwa Agathy Christie. Pisarkę zainspirowały odnalezione w latach 20. XX w. listy, a realia historyczne nie były dla niej tajemnicą, autorka brała udział w wykopaliskach archeologicznych, które prowadził jej mąż Max Mallowan.

Konsultacji naukowej przy pisaniu kryminałów nie potrzebował francuski egiptolog Christian Jacq, twórca czterotomowego cyklu „Śledztwa księcia Setny”, które rozpoczyna powieść „Przeklęty grobowiec”. Kolejnym autorem, który ma kwalifikacje, by kompetentnie opisywać świat starożytny, jest doktor archeologii Jakub Szamałek. Stworzona przez tego absolwenta Oxfordu i Cambridge trylogia o Greku Leocharesie (pierwszy tom: „Kiedy Atena odwraca wzrok”) należy do moich ulubionych serii kryminalnych rozgrywających się w starożytności. Leochares (postać fikcyjna) to zaufany człowiek ateńskiego stratega Peryklesa. Świat opisany przez Szamałka nie przystaje do podręcznikowej, wyidealizowanej wizji demokracji ateńskiej. Obyczajowość Grecji V w. p.n.e. była daleka od naszych norm, antyczny świat rzadko poruszał się na koturnach, częściej bywał rubaszny i wulgarny, zdecydowanie nie wszyscy byli filozofami, a rzeźby i budowle z białego kamienia niczym jarmarczne wyroby malowano jaskrawą farbą.

Obraz świata antycznego równie odległy od kanonów utrwalonych przez szkołę i wielkie widowiska filmowe prezentują dwaj Amerykanie piszący o starożytnym Rzymie: John Maddox Roberts (seria o urzędniku detektywie Decjuszu) oraz Steven Saylor (cykl o Gordianusie Poszukiwaczu). Jeśli ktoś chciałby dokonać między nimi wyboru, może porównać sposób przedstawienia przez obydwu postaci Cycerona i spisku Katyliny („Sprzysiężenie Katyliny” oraz „Tajemnica Katyliny”). W lżejszym tonie utrzymane są powieści o Marku Dydiuszu Falko Brytyjki Lindsey Davis, które rozpoczyna powieść „Srebrne świnki”.

Średniowiecze

Król wieków średnich jest jeden: autor „Imienia róży” Umberto Eco. Niewiele brakowało, a my, autorzy kryminałów, mielibyśmy swojego noblistę. Niestety, Eco Nagrody Nobla nie otrzymał, ale nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z dziełem wybitnym, które dostarcza emocji na wielu poziomach. Oprócz zagadki kryminalnej dotyczącej morderstw, które w roku pańskim 1327 popełnione zostały w położonym we włoskich górach klasztorze benedyktynów, mamy w tle dysputę teologiczną oraz rywalizację polityczną cesarstwa z papiestwem. Prowadzący śledztwo franciszkanin Wilhelm z Baskerville i jego młody asystent, a zarazem narrator powieści, benedyktyński nowicjusz Adson z Melku, to ni mniej, ni więcej średniowieczni Sherlock Holmes i doktor Watson. Pod postacią niewidomego bibliotekarza Jorge’a z Burgos Eco ukrył argentyńskiego pisarza Jorge Borgesa.

Niezwykle interesująca jest seria o sędzim Di (pierwszy tom: „Sędzia Di w labiryncie”), którego postać wykreował holenderski sinolog i dyplomata Robert Hans van Gulik. O Chinach wciąż wiemy mało, a o Chinach w średniowieczu jeszcze mniej, zatem na dobry początek warto sięgnąć po powieści van Gulika.

Zwolenników nieco lżejszej lektury zainteresują rozgrywające się w pierwszej połowie XII w. kroniki brata Cadfaela. „Tajemnicą świętych relikwii” Ellis Peters (Edith Pargeter) rozpoczęła niezwykle popularną serię, która została przeniesiona na ekran (odtwórcą roli głównej był znany z roli cesarza Klaudiusza Derek Jacobi). Brat Cadfael to swoisty heros emeritus – były krzyżowiec, żeglarz i awanturnik, który swój dom (nie)spokojnej starości znajduje w opactwie świętych Piotra i Pawła w Shrewsbury. W przerwach między modlitwami i pielęgnacją przyklasztornego ogrodu benedyktyn rozwiązuje kryminalne zagadki, a czytelnik otrzymuje obraz życia codziennego w dwunastowiecznej Anglii.

Nowożytność

Polskim klasykiem tej epoki jest Józef Hen, o czym zapominamy, bo filmowe adaptacje jego powieści „Crimen” (serial pod tym samym tytułem) oraz cyklu „Przeciw diabłom i infamisom” (serial „Rycerze i rabusie”) nie były tak głośne jak „Prawo i pięść” czy „Krzyż Walecznych”. Hen stworzył niezwykle efektowne połączenie kryminału i westernu, w których powracający z rosyjskiej niewoli żołnierz carycy Maryny chce odkryć tajemnicę śmierci swojego ojca („Crimen”), a starościc Wolski ściga łotrów niczym szeryf („Przeciw diabłom i infamisom”). Hen opisywał Polskę szlachecką XVII w., zaś Mariusz Wollny w czterotomowej serii o królewskim inwestygatorze Kacprze Ryxie prowadzi czytelnika przez szesnastowieczny Kraków. Pisze ze swadą i humorem, stylizując język, co jest nieodzowne, bo Ryx, pasjonat poezji, spotyka cytujących swe utwory mistrza Jana Kochanowskiego i początkującego Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego. Bohaterowie, w tym poeci, bywają rubaszni i potrafią się zabawić jak we fraszce o doktorze Hiszpanie. Związany ze stronnictwem Jana Zamoyskiego Ryx ma za przeciwników Samuela Zborowskiego i skorumpowanego burmistrza Czeczotkę, wpada w wir walki o francuską sukcesję, jest także świadkiem śmierci mistrza Twardowskiego. Atutem cyklu powieści jest barwny opis życia żaków i profesorów Akademii Krakowskiej, często ponad naukę przedkładających podkradanie uniwersyteckich ksiąg, udział w tumultach i obchodzenie przepisów. Autor dba o szczegóły, przedstawia je w gawędziarskim stylu, z dowcipem i lekkością, nie stroniąc od dygresji. Serię uzupełnia przewodnik „Z Kacprem Ryxem po renesansowym Krakowie”.

Mroczniejsza, bardzo mocna nawet jak na skandynawskie standardy, jest osiemnastowieczna sztokholmska trylogia Niklasa Natta och Daga. Okrucieństwo zawarte w pierwszym tomie „Sztokholm 1793” przekracza chyba wszystko, co do tej pory przeczytałem, ale było warto. O ile otwarcie serii jest kryminałem, o tyle drugi tom staje się powieścią sensacyjno-przygodową, a trzeci próbą psychologiczno-obyczajową. Każda z nich wywołuje chęć sięgnięcia po poważniejsze opracowania historyczne i zapoznanie się z latami, w których faktyczną władzę w Szwecji sprawował baron Gustaw Adolf Reuterholm. Interesy Sztokholmu z rewolucyjną Francją, szwedzka kolonia na Karaibach i handel niewolnikami, więzienia poprawcze dla kobiet i pastorzy jako sędziowie… O tamtej Szwecji wiemy tylko nieco więcej niż o średniowiecznych Chinach.

Koniec szwedzkiej dynastii panującej Holstein-Gottorp zbiegł się z panowaniem ostatniego króla Polski. Czytając sensacyjną powieść „Marymonckie młyny”, znajdziemy się w noc porwania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego na podwarszawskim Marymoncie, ale tak po prawdzie w… Sztokholmie. Autor, dr historii Adam Podlewski, zgłębił to, co niezbadane, czyli… syndrom marymoncki Stanisława Augusta Poniatowskiego. Po mrokach powieści Niklasa Natta och Daga można zakończyć nowożytność lżejszą pozycją, w której zagadką nie jest „kto zabił”, ale „co się stało z królem”.

Wiek XIX

Nie ma wieku XIX bez powieści Grigorija Szałwowicza Czchartiszwilego, który czytelnikom znany jest pod pseudonimem Borys Akunin. Można to nazwisko odczytywać na dwa sposoby: albo jako japońskie słowo „łotr” (Czchartiszwili jest z wykształcenia historykiem i japonistą), albo jako akronim nazwiska Bakunin. Autor swojego literackiego bohatera nie określa jako łotrzykowsko-anarchistycznego, jak sam mówi, Akunin to człowiek pozbierany, wylewny i elegancki. W przeciwieństwie do Czchartiszwilego, który jest mrukliwym odludkiem. Ten niezwykle płodny twórca wydał ponad pięćdziesiąt książek. Największą popularność przyniosła mu szesnastotomowa seria przygód Erasta Fandorina, którego poznajemy w rozgrywającej się w 1876 r. pierwszej części („Azazel”) jako dwudziestoletniego carskiego registratora kolegialnego, a żegnamy w 1905 r. jako dojrzałego mężczyznę, specjalnego konsultanta do spraw bezpieczeństwa szlaków komunikacyjnych cesarstwa. Akunin bawi się odniesieniami do literatury rosyjskiej, stąd z dociekliwością i lekkością Gogola, powagą Dostojewskiego i rozmachem Tołstoja opisuje rosyjską belle époque. Jego bohatera, który na naszych oczach z Watsona staje się Sherlockiem, nie sposób nie polubić. Inną dziewiętnastowieczną serią Akunina jest trylogia „Prowincjonalna powieść detektywistyczna” z dociekliwą siostrą Pelagią (pierwszy tom: „Pelagia i biały buldog”). Akunin stworzył także awanturniczo-sensacyjne „Przygody magistra” (pierwszy tom: „Skrzynia na złoto”), w których współczesny nam angielski wnuk Erasta Fandorina musi się mierzyć z historiami z przeszłości.

Kto chciałby pozostać przy misternym stylu i atmosferze belle époque, a jednocześnie zanurzyć się w dulszczyźnie, ten błyskawicznie przeczyta cztery tomy poświęcone życiu krakowskich elit przełomu XIX i XX w. Na salonach w kręgach mieszczaństwa i ziemiaństwa swoje dochodzenia prowadzi ambitna profesorowa Zofia Szczupaczyńska. W powieści „Złoty róg” wybiera się na słynne wesele w Bronowicach. Przednia rozrywka dla czytelników, którzy poznają blaski i cienie Krakowa. Autorką tej cesarsko-królewskiej serii jest Maryla Szymiczkowa, przedstawiona jako „wdowa po prenumeratorze »Przekroju« w twardej oprawie, królowa pischingera, niegdysiejsza gwiazda Piwnicy pod Baranami i korektorka w »Tygodniku Powszechnym«”. Kim naprawdę jest królowa pischingera, która stworzyła krakowską Pannę Marple? Za pseudonimem Szymiczkowa kryją się Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński. Kraków przełomu wieków to także miejsce nowego cyklu autorstwa Mariusza Wollnego – sprawy komisarza Mohra, którego pierwszą częścią jest „Biały towar”.

Nie brakuje powieści z końca XIX w. osadzonych w Warszawie. O trzytomowym cyklu Idy Żmiejewskiej „Warszawianka” Małgorzata Omilanowska napisała, że autorka „starannie oddała koloryt codzienności i nadrobiła zaległości po »Lalce«, pokazując obecność Rosjan w Warszawie”. Faktycznie jest u Żmiejewskiej to, czego cenzura nie puściłaby Prusowi – polityka i rozbicie Proletariatu czy zakazany związek panny z polskiego patriotycznego domu z rosyjskim policjantem.

Kontynuacji „Warszawianki” nie będzie, jest za to „Detektyw warszawski” Jakuba Bielikowskiego (pierwsza część: „Awans”) z porucznikiem carskiej policji, Polakiem z pochodzenia Andrzejem Zaleskim. Daje nadzieję na ciekawy, dobrze osadzony w realiach historycznych cykl, choć wolałbym tytuł „Trzecia stolica”, od zwrotu, jaki często powtarza się w powieści i przypomina, że po Moskwie i Petersburgu Warszawa była trzecim miastem imperium.

Z innej perspektywy spogląda na epokę Katarzyna Kwiatkowska: pokazuje życie wielkopolskiego ziemiaństwa i detektywa podróżnika Jana Morawskiego, odkrywającego tajemnice zbrodni popełnionych w pałacach i dworach.

Pod administracją pruską, w o wiele mroczniejszej i brutalniejszej atmosferze, rozgrywa się mazurska powieść Adama Węgłowskiego „Pruski lód”, której intryga wykorzystuje skandal dworski, mający miejsce podczas kuligu w roku 1891. Po kolacji w Pałacu Myśliwskim w Grunewaldzie doszło wówczas do orgii z udziałem politycznych znakomitości imperialnej Rzeszy za panowania Wilhelma II, m.in. przyszłego szwagra cesarza księcia Fryderyka Karola Heskiego, króla elekta Finlandii, kuzyna cesarza Fryderyka von Hohenau i sekretarza rosyjskiej ambasady w Berlinie Ludwiga von Knorringa.

Na koniec zostawiłem początek wieku XIX i Księstwo Warszawskie. Wtedy narodziło się słowo „glina”, a wzięło się ono od nazwiska pierwszego szefa polskiej policji, sekretarza generalnego Dyrekcji Policji Krajowej Augustyna Feliksa Glińskiego. Powieści, w których jest bohaterem, „Żołnierze miłujący” i „Synowie Mojżeszowi” Andrzeja W. Sawickiego, są znakomitym opisem Warszawy. Wychodzą daleko poza standardowe obrazki z Księciem Pepi, Pałacem pod Blachą, Napoleonem i panią Walewską. Drugoplanowym bohaterem „Synów Mojżeszowych” jest wynalazca i jeden z prekursorów cybernetyki, Abraham Stern. Jego protektorem był Stanisław Staszic, który pojawia się nie tylko w roli współtwórcy polskiego przemysłu, ale i rozpustnika.

Używający życia Staszic przewija się również przez trzytomowy cykl Adama Podlewskiego o detektywie Jacku Olszewskim. Kiedyś napoleoński żandarm, a w Królestwie Polskim śledczy, mierzy się ze zbrodniami i spiskami, które mają miejsce na kilka lat przed powstaniem listopadowym („Honor i zbrodnia”), tuż przed jego wybuchem („Zakon Brutusa”) oraz w czasie jego trwania („Dzień sznura”). Przyznam, że nie znam bardziej epickiego finału kryminału niż ten w „Zakonie”: ma miejsce podczas szarży pod Olszynką Grochowską.

Królestwo Polskie jest także sceną „Głowy. Opowieści nocy zimowej”, której akcja rozgrywa się w roku 1821 i zaczyna od makabrycznego znaleziska w teatralnej loży. Autorem powieści jest historyk, profesor Tadeusz Cegielski, a zamawiającym Uniwersytet Warszawski, który poprzez wydanie kryminału historycznego uczcił swoje dwustulecie.

***

Autor jest pisarzem, napisał m.in. kryminał retro „Pogromca grzeszników”.

Artykuł zawiera link sponsorowany.

Polityka 1/2.2023 (3396) z dnia 27.12.2022; Historia; s. 113
Oryginalny tytuł tekstu: "Kto zabił?"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wakacje młodych Polaków: na pokaz, byle się klikało. Wszyscy wrócą tak samo zmęczeni

Co robi młodzież w wakacje? Dawniej odpoczywała, a dziś szuka atrakcji albo... pracy. Mało kto zrobi sobie wolne od social mediów. A wszyscy wrócą jednakowo zmęczeni. Bo dziś już nawet nicnierobienie nie jest takie samo jak kiedyś.

Zbigniew Borek
26.06.2024
Reklama