W pracach naukowych poświęconych początkom polskiej państwowości, w podręcznikach szkolnych, atlasach historycznych i w internecie łatwo znajdziemy mapy państwa Mieszka I. Mimo pewnych różnic wszystkie odzwierciedlają powszechne przekonanie, że nasz pierwszy historyczny władca opanował „całą Polskę między Odrą i Bugiem oraz między Karpatami i Bałtykiem” (prof. Gerard Labuda).
Uderzające podobieństwo tych map do kształtu Polski, narzuconego decyzją wielkich mocarstw po drugiej wojnie światowej, każe podejrzewać wciąż trwający wpływ wylansowanej po 1945 r. tezy o tzw. powrocie Polski do granic wczesnopiastowskich. Jest to przykład trwałości wpływu koncepcji polityczno-propagandowej na historiografię. Bo nie ma naukowych podstaw do rekonstruowania tych granic w takim właśnie kształcie.
Płynne pogranicza
Prawdę mówiąc, wątpliwe jest rysowanie precyzyjnych map większości państw wczesnośredniowiecznych. Tysiąc lat temu każda większa wyprawa wojenna mogła zmienić polityczne podporządkowanie jakiegoś obszaru pogranicznego. Ówczesne państwa otaczały nie granice liniowe, lecz strefy pograniczne o zmiennych kształtach. Stabilne granice mogły być ustanowione tylko przez istotne bariery naturalne (np. morze, góry lub rzadziej wielkie rzeki).
Wokół państwa wczesnopiastowskiego nie było konkurencyjnych organizacji terytorialnych. Badania archeologiczne wskazują, że przed połową X w. jego rdzenne terytorium ulokowane w środkowej Wielkopolsce obejmowało ok. 5 tys. km kw. wyznaczonych przez wielkie inwestycje grodowe: Poznań, Ostrów Lednicki, Grzybowo, Gniezno i Giecz. Stamtąd poszerzano je stopniowo we wszystkich kierunkach.
Na południowym wschodzie wstępem do wczesnej ekspansji mogło być zbudowanie sieci grodów w ziemi kaliskiej, skąd w ósmej dekadzie X w.