Popularna opinia na temat Afganistanu mówi, że na świecie nie ma nic prostszego, niż jego podbój, lecz sprawowanie w nim władzy i utrzymanie porządku jest niemożliwością. Interwencje wojskowe w tym kraju zwykle przebiegały wedle tego samego schematu: obce wojska chciały błyskawicznie opanować stolicę, ustanowić „swój” reżim i jak najszybciej wrócić do domu. Taką właśnie strategię przyjęli Brytyjczycy podczas wojny w latach 1839– 42 oraz Rosjanie w latach 80. XX w. W obu przypadkach ich plany runęły w gruzach.
Zwycięska wojenka?
Przez długi czas Afganistan nie budził zainteresowania europejskich mocarstw. Ów stan rzeczy zmienił się wraz z początkiem XIX w. – wiecznej rywalizacji między Wielką Brytanią a Rosją o dominację w Azji Środkowej. Położone na terenie Afganistanu Kabul i Herat były strategicznymi bramami prowadzącymi do Indii. Brytyjczykom zależało więc, by w Kabulu rządził ktoś sprzyjający ich interesom. W 1838 r. władający Afganistanem Dost Mohammad Chan (1793–1863) dopuścił się jednak czynu, który w Londynie zinterpretowano jako zapowiedź zdrady – emir przyjął na swoim dworze oficjalne poselstwo cara Rosji. Angielscy wojskowi i dyplomaci oczami wyobraźni już widzieli rosyjskie wojska maszerujące przez afgańskie przełęcze ku Indiom.
I wojna afgańsko-brytyjska miała zatem na celu obalić Dosta Mohammada i osadzić na tronie w Kabulu faworyta Londynu: Szaha Szudżę Durraniego. To miała być szybka, „czysta” interwencja w stylu kolonialnym. W listach do brytyjskich oficjeli Szudża przekonywał: „Kraj mój podbić będzie nader łatwo (...) lud afgański z niecierpliwością wyczekuje mojego przybycia i z pewnością przybieże pod mój sztandar”. Wiosną 1839 r. w stronę Afganistanu wyruszyła armia Indusu w sile 16,5 tys.