Strach przed ogromnymi firmami jest tak dawny jak one same. Mało gdzie widać to było lepiej niż we wczesnych ogromnych korporacjach – pierwszych kompaniach handlowych z XVI–XVIII w. i działających na przełomie XIX i XX w. w USA trustach. Jak pisze prof. Jiafeng Wang, historyk z chińskiego Zhejiang Normal University: „jest wiele różnic pomiędzy tymi monopolami. Najbardziej oczywistą jest fakt, że te pierwsze zmonopolizowały wszystkie rodzaje handlu z danym regionem za pomocą przywilejów nadanych przez króla lub rząd, a te drugie zmonopolizowały tylko handel danym produktem przez zdominowanie jego produkcji”. Nie przeszkadza mu to jednak obu nazwać „najważniejszymi organizacjami ekspansji w ostatnich 500 latach”, a okres od XVI do XIX w. w kwestiach biznesowych uznać za „przejście z pierwszej formy monopolu w drugą”.
Nowy biznes
„Proszę o instrukcję, co zrobić z niewolnicami” – pisał 400 lat temu John Weddell, kapitan okrętu „Jonas” do faktorii w indyjskim Suracie. W poprzednim liście do centrali informował, że zajął portugalski statek, na którym „nie było złota”, za to bawełna, piwo, klaret (napój z wina) i niewolnicy, z których czterech zdołało uciec. W tym samym czasie z pokładu innego żaglowca – „Harta” – przyszedł raport z rozładowywania innych jednostek – wiozły porcelanę, złoto, miecze oraz 38 chłopców i mężczyzn „zdolnych do służby na okrętach”. Listy z października 1621 r. są najstarszym zachowanym dowodem zaangażowania angielskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej (EIC) w niewolnictwo.
Jej konkurenci z niderlandzkiej Kompanii Wschodnioindyjskiej (VOC) nie mieli w tym czasie takich dylematów. 400 lat temu zakończyli podbój wysp Banda, jedynego ówcześnie miejsca, gdzie rosły muszkatołowce korzenne.