Historia

Jak ludzie radzili sobie z kryzysem klimatycznym?

Obraz Abrahama Storcka (koniec XVII w.) przedstawiający holenderskich wielorybników na Morzu Arktycznym Obraz Abrahama Storcka (koniec XVII w.) przedstawiający holenderskich wielorybników na Morzu Arktycznym Everett / Forum
Zmiana klimatu to wielkie wyzwanie, ale nie zawsze musi oznaczać katastrofę – napisali historycy badający sposoby dawnych społeczeństw na adaptację do nowych warunków. Jak ludzie przystosowywali się dawniej?

Opublikowany na łamach prestiżowego czasopisma „Nature” tekst podsumowuje prace międzynarodowego zespołu składającego się z historyków, archeologów i paleoklimatologów. Badacze skoncentrowali się na znalezieniu powiązań między klimatem a różnymi społecznościami podczas tzw. późnoantycznej małej epoki lodowcowej z VI w. oraz późniejszej małej epoki lodowcowej datowanej na okres od XIII do XIX w.

Czytaj też: Czym jest hipokryzja energetyczna? Ile możemy poświecić dla klimatu?

Jak się przystosować do nowych warunków

Z ich ustaleń wynika, że w odróżnieniu od popularnej opinii zmiany klimatyczne do tej pory nie oznaczały automatycznego załamania społeczeństwa i państwa. W większości przypadków ludzie potrafili przystosować się do nowych warunków, wykorzystując zmieniające się okoliczności na swoją korzyść. Dagomar Degroot, profesor historii środowiskowej na Uniwersytecie Georgetown, a zarazem autor artykułu w „Nature”, pisze, że dominujący dotąd katastroficzny punkt widzenia w naukach humanistycznych „skutecznie przesłaniał dowody świadczące o ludzkiej kreatywności w obliczu kryzysu” oraz „utrudniał badania nad strategiami”, które pozwalały walczyć z jego skutkami.

Zespół, w którego skład wchodzili również dr Adam Izdebski z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Piotr Guzowski z Uniwersytetu w Białymstoku, skoncentrował się na określeniu kilku obszarów, które na przestrzeni setek lat pomagały różnym społecznościom przystosować się do zmian. Były to m.in. przerzucenie się na odporniejsze zasoby energetyczne, rozszerzenie sieci handlowych, migracje oraz zmiany polityczne i instytucjonalne.

Czytaj też: Energetyka kontra mróz. Co wyniknie z katastrofy w Teksasie

Sposoby na zimno: zmiana upraw i handel

Zarówno późnoantyczne ochłodzenie z VI w., jak i nowożytna mała epoka lodowcowa wystawiły ówczesne systemy polityczne na próbę i stanowiły spore wyzwanie dla mieszkańców wielu regionów Europy. Równocześnie powstały jednak nowe możliwości, np. kiedy w schyłkowym okresie Cesarstwa Rzymskiego klimat się ochłodził, rolnicy z terenów najbardziej dotkniętych zaczęli porzucać uprawy winorośli czy oliwek na rzecz zboża, które lepiej znosiło chłody i dawało się łatwiej transportować. Reakcją na nieprzewidywalność pogody, a co za tym idzie: zbiorów, było także rozwinięcie dotychczasowych sieci handlowych – poleganie wyłącznie na własnych zasobach w niepewnych czasach stanowiło zagrożenie. Dlatego też niektóre regiony Cesarstwa Bizantyjskiego w VI w. sprowadzały zboże aż z terenów nad Morzem Czarnym czy Sycylii.

Również w XVI w. na skutek globalnego oziębienia doszło do zasadniczego skrócenia sezonu wegetacyjnego, co fatalnie odbijało się na zbiorach. Szczególnie w północnej Europie dochody z produkcji ziarna stały się więcej niż niepewne. W odpowiedzi mieszkańcy młodej Republiki Niderlandów stopniowo odchodzili od uprawy zbóż, zmieniając pola w pastwiska dla bydła, zakładając ogrody warzywne lub farmy mleczne.

Czytaj także: Zima zła, czyli powrót do normalności

Wpływ na energetykę... i kulturę

Bardzo ciekawy jest wpływ, jaki zmieniający się klimat miał na kulturę. Na podstawie próbek nacieków jaskiniowych z jaskini Renella w Alpach Apuańskich naukowcy ustalili, że cała północna Italia w VI w. była regionem dotkniętym ulewnymi deszczami i powodziami. Wspomniane dane skonfrontowano następnie z powstałymi wówczas pismami, szczególnie literaturą hagiograficzną. Okazało się, że pojawia się tam nieobecny wcześniej motyw tzw. cudów wodnych, w których święci ściągali lub zatrzymywali gwałtowne deszcze, burze i powodzie. Mieszkańcy północnych Włoch oswajali zatem gwałtowne zjawiska pogodowe za pomocą nowego rodzaju kultu świętych „posiadających” władzę nad wodą.

Nowożytna mała epoka lodowcowa miała z kolei wielki wpływ na systemy energetyczne wielu wspólnot. Te, które były w stanie przestawić się na nowe źródła energii, okazały się odporniejsze na wahania klimatu. Za ilustrację takiej zmiany może służyć Kraków, który na początku XIX w. na skutek wojen napoleońskich został odcięty od dotychczasowych źródeł węgla drzewnego. Wykorzystując tę samą infrastrukturę i środki transportu (wozy oraz barki rzeczne), miasto zaczęło więc sprowadzać węgiel kamienny. Na zmianę szybko zareagowały również władze miejskie, wydając oficjalną instrukcję objaśniającą, jak palić węglem, by uniknąć zatrucia czadem.

Czytaj także: Dlaczego chiński zielony smok zmieni świat

Boom w wielorybnictwie

Wyzwania klimatyczne nieustannie wystawiały państwo oraz jego instytucje na próbę. Te państwa, które były w stanie zareagować pozytywnie, wygrywały. W największym stopniu przekonały się o tym XVI-wieczne Niderlandy. Globalne oziębienie wpłynęło na tzw. oscylację północnoatlantycką, przynosząc nad kanał La Manche mocne prądy ze wschodu na zachód. Dzięki nim Holendrzy byli w stanie znacząco skrócić czas podróży swoich statków handlowych płynących w stronę Azji oraz prześcignąć konkurencję.

Równocześnie doszło do prawdziwego boomu w holenderskim wielorybnictwie (przed nastaniem ery tworzyw sztucznych i ropy naftowej wieloryby były podstawowym źródłem cennych surowców, m.in. oleju i fiszbinu). Rozszerzenie pokrywy lodowej na Oceanie Arktycznym przekierowało załogi z dotychczasowych łowisk w stronę norweskiego archipelagu Svalbard. Założone tam stacje wielorybnicze znajdowały się niemal dokładnie na granicy paku lodowego, gdzie wieloryby z całej Arktyki ściągały w wielkiej liczbie.

Czytaj także: Dokąd zmierza transformacja energetyczna?

Zdolni do przyjmowania szoków

Powodzenie Holendrów dowodzi, że – jak napisał wspomniany już Dagomar Degroot – „odporność” na zmiany klimatyczne często była efektem wykorzystania odpowiednich w danej chwili zasobów bądź zdolności podłączenia do rozwijającego się szlaku handlowego. To jednak nie wszystko. Zdolność do przyjmowania szoków i znajdowania innowacyjnych rozwiązań okazała się uniwersalną cechą ludzi konfrontujących się z nowymi warunkami.

Autorzy badania nie ukrywają, że zależało im na stworzeniu bardziej zniuansowanego obrazu reakcji na zmiany klimatyczne. Jednocześnie przyświecała im myśl o wydobyciu na światło dzienne historii o odporności i pomysłowości dawnych społeczeństw. Tak skrojona, oparta na naukowych dowodach opowieść może bowiem przełamać panujący obecnie fatalizm i zainspirować do działań obliczonych na walkę z globalnym ociepleniem w XXI w.

Czytaj także: Skąd zwrot w kierunku fotowoltaiki?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną