Zarządzenia wprowadzane przez Niemców od początku okupacji sprawiły, że Żydzi stali się bezbronni. Odebrano im oszczędności, przejmowano nieruchomości, blokowano konta bankowe, zakazano pracy w wielu zawodach, zamknięto żydowskie szkoły, wstrzymano wypłaty emerytur. Żydzi nie mieli wstępu do kawiarni i restauracji, nie mogli wchodzić do miejskich parków ani zajmować ławek w miejscach publicznych. Od grudnia 1939 r. musieli nosić opaskę z gwiazdą Dawida. Dla warszawskich chuliganów stali się idealną zwierzyną łowną. Za pobicie czy okradzenie Żyda w zasadzie nic nie groziło.
W początkach lutego 1940 r. literat Chaim Aron Kapłan pisał: „W każdym narodzie nie brak chuliganów. Do nich właśnie odwoływał się okupant. Dał im do zrozumienia, że Żydzi są wyjęci spod prawa. (…) Chuligani w mig zrozumieli, o co chodzi. W ostatnich dniach mają bezustannie miejsce napaści na Żydów, dzieje się to w biały dzień i na głównych ulicach”. Takie opisy powtarzają się w wielu relacjach – sprawcy tych aktów przemocy to zazwyczaj nastoletnie wyrostki, czasem wręcz dzieci. Dorośli dołączali jednak do takich band; korzystając z wybitych witryn, czyścili sklepy do ostatka.
Chrześcijańskie dziecko
Jak pisze historyk Tomasz Szarota, autor książki „U progu Zagłady”, który jako pierwszy przywrócił pamięć o tamtych wypadkach: „Męka pańska kojarzyła się tu w głównej mierze z prześladowcami, których widziano w Żydach, ubliżających Jezusowi prowadzonemu na Golgotę. Stąd też tak łatwo było właśnie w okresie Świąt Wielkanocnych odwoływać się do antyżydowskich nastrojów”. Wybuchły w Wielki Piątek lub w Wielką Sobotę, a może jeszcze kilka dni później; tego dokładnie nie wiadomo. Impulsem była plotka o śmierci chrześcijańskiego dziecka z rąk Żydów.