Dwie płyty z cieniutkich warstw sosny. Na nich traserskimi ołówkami i czerwoną farbą miniową wypisane 21 postulatów strajkujących w sierpniu 1980 r. w Stoczni Gdańskiej. To najcenniejszy eksponat wystawy stałej Europejskiego Centrum Solidarności. Czy ECS go utraci?
Pół roku temu Narodowe Muzeum Morskie wypowiedziało umowę depozytu i zażądało zwrotu tablic. Termin właśnie upłynął. ECS odmówiło stanowczo, wspierane głosami Macieja Grzywaczewskiego i Małgorzaty Rybickiej, wdowy po Arkadiuszu „Aramie” Rybickim, która na konferencję prasową przyszła z portretem utraconego w katastrofie smoleńskiej męża. Zdjęcie przedstawia go właśnie na tle tablic. – Były dla niego szczególnie ważne, choć zrobił w życiu wiele dobrych rzeczy i później był uczestnikiem jeszcze wielu historycznych wydarzeń – mówi Rybicka.
To ta dwójka – Maciej i Arkadiusz przez przyjaciół zwany Aramem, dwudziestoparolatkowie, obaj z Ruchu Młodej Polski, owe tablice stworzyli. Lewą, zaczynającą się – jak mawiał Lech Wałęsa – prebambułą, pisał Rybicki, prawą Grzywaczewski. Powieszono je na bramie stoczni, aby wyczekującym tam ludziom przekazać, o co chodzi strajkującym. W mediach była blokada informacyjna. Który z nich wpadł na pomysł? Chyba zatarło się to gdzieś w ferworze zdarzeń i towarzyszących im emocji. – Zawsze mówię, że to Aram, bo on był taki kreatywny – odpowiada dziś Grzywaczewski.
Byli przyjaciółmi, ale i szwagrami. Bożena, siostra Arama, niegdyś sekretarka Wałęsy, jest żoną Grzywaczewskiego. Jeden poszedł w politykę. Drugi został producentem filmów dokumentalnych.
W zakamarkach strychu
Narzuca się pytanie, co ma Narodowe (wcześniej Centralne) Muzeum Morskie w Gdańsku do pamiątki solidarnościowego zrywu?