Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy (…). Władzy nie oddamy dlatego, aby naród polski nie spotkała nowa zguba, jaka mu grozi w wypadku fałszywej linii politycznej, którą próbuje narodowi narzucić reakcja (…). Zniszczymy wszystkich bandytów reakcyjnych bez skrupułów. Możecie jeszcze krzyczeć, że leje się krew narodu polskiego, że NKWD rządzi Polską, lecz to nie zawróci nas z drogi”. Słowa te, wypowiedziane w czerwcu 1945 r. przez lidera założonej przez komunistów Polskiej Partii Robotniczej Władysława Gomułkę, świetnie oddają specyficzny stosunek tego ugrupowania do demokracji.
Zacytowane zdania padły podczas negocjacji w sprawie utworzenia Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej (TRJN), który powołać mieli polscy komuniści popierani przez Stalina oraz przedstawiciele innych polskich stronnictw politycznych (w praktyce najważniejszą postacią, która się na to zdecydowała, był Stanisław Mikołajczyk, lider Polskiego Stronnictwa Ludowego). Był to nakaz ustaleń jałtańskiej konferencji przywódców USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR z lutego 1945 r. Podobnie jak przeprowadzenie przez przyszły rząd w Warszawie możliwie jak najszybciej „wolnych i nieskrępowanych wyborów opartych na głosowaniu powszechnym i tajnym”.
Wybory w Polsce nie odbyły się jednak szybko, a kiedy już do nich doszło, okazało się, że wcale nie są wolne i nieskrępowane. Ich ideą przewodnią było usankcjonowanie władzy PPR. Osiągnięcie tego celu umożliwił w pierwszej kolejności „odpowiedni” dobór kadr odpowiedzialnych za organizację głosowania oraz ich należyte przygotowanie, obejmujące nawet przeprowadzenie swoistej próby generalnej.
Poligon doświadczalny
Polscy komuniści w 1945 r. zdawali sobie sprawę, że nie mogą liczyć na poparcie większości społeczeństwa.