Jerzy Holzer – 21 lat, Bronisław Geremek – 17 lat, Stefan Amsterdamski – 26 lat, Jerzy Łojek nie doczekał się w ogóle. To nie lista nominacji do prestiżowych nagród, lecz czas oczekiwania na uzyskanie w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej tytułu profesora zwyczajnego lub nadzwyczajnego przez naukowców, których władza, delikatnie mówiąc, nie hołubiła.
Uzyskanie tytułu profesorskiego w PRL obwarowane było nie tylko wymogami naukowymi, co jest oczywiste, lecz także wieloma innymi względami, do których zaliczało się zazwyczaj poparcie dla władzy lub opowiedzenie się przeciwko niej.
Procedura dla wiernych
Grupa naukowców, która odważyła się działać w opozycji, mogła pożegnać się ze zwieńczeniem swojej kariery naukowej tytułem profesorskim na wiele lat. Nominacja do tego tytułu bywała również jednym z oręży aparatu władzy lub Służby Bezpieczeństwa w walce z niepokornymi badaczami – mogła stanowić rodzaj nacisku czy szantażu w procedurze werbunkowej.
Od 1958 r. nadawanie tytułów profesora nadzwyczajnego i zwyczajnego należało do kompetencji Rady Państwa PRL. Nadawała tytuł na wniosek Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej do Spraw Kadr Naukowych (CKK). Gremium to istniało od 1951 r. pod różnymi nazwami, a w latach 1951–58 to do jego kompetencji należało nadawanie tytułów naukowych. Cała procedura była dosyć długa, gdyż po pozytywnym zaopiniowaniu merytorycznym przez jednostkę uczelnianą i skierowaniu wniosku do CKK był on następnie opiniowany przez struktury uczelniane, wojewódzkie lub centralne Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oraz odpowiednie jednostki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Te ostatnie mogły na każdym etapie procedury ingerować w jej przebieg, nawet w momencie gdy wniosek leżał już w sekretariacie Rady Państwa, i nakazać jego wycofanie.