22 listopada 1307 r. papież Klemens V, poruszony zeznaniami templariuszy aresztowanych nieco ponad miesiąc wcześniej (13 października, w piątek) przez nadzwyczaj sprawną bezpiekę króla Francji Filipa Pięknego, rozkazał rozesłać do innych monarchów chrześcijańskich list, w którym domagał się uwięzienia wszystkich znajdujących się w ich królestwach członków zakonu.
Papieskie żądanie nie od razu spotkało się ze zrozumieniem – królowie Anglii, Aragonii i Cypru nie chcieli dać wiary oskarżeniom, słusznie dopatrując się w nich politycznej gry władcy Francji. Napomniani ponownie postanowili zająć zamki templariuszy, inaczej jednak niż we Francji, spotkali się z czynnym oporem. W Aragonii na przykład twierdze udało się zdobyć dopiero po długich oblężeniach, biorąc je głodem. Skąd ta różnica? Otóż w „krajach frontowych”, gdzie świątynnicy walczyli z muzułmanami, przebywali głównie ludzie zdolni do noszenia broni, w przeciwieństwie do Francji, gdzie spośród 15 tys. aresztowanych większość stanowili zarządcy zakonnych majątków, kapelani, młynarze, wolarze i różni, nazwijmy to w ten sposób: emeryci.
Dodajmy, że legendarnych skarbów templariuszy nie znaleziono, co więcej, w zachowanych spisach (a wszystko dokładnie skatalogowano) występują takie bogactwa jak płaszcze wełniane, kalesony czy beczki z soloną wołowiną. We Francji, gdzie wobec aresztowanych zastosowano wyjątkowe, nawet jak na ówczesne standardy, tortury, osadzeni przyznawali się do wszystkiego – czczenia diabła, stosunków homoseksualnych, magii, zdrady, która miała doprowadzić do utraty Ziemi Świętej. Tam, gdzie władze cywilne nie zgodziły się na zastosowanie tortur, niemal wszyscy zaprzeczali oskarżeniom. Wbrew temu, co może się dziś wydawać, zakon miał też wielu wysoko postawionych obrońców, a francuski „wymiar sprawiedliwości” powszechnie uznawano za mało wiarygodny.
Czytaj także: Jak i po co premier Francji uwięził papieża
Dla większego dobra
Dyskusja o motywach Filipa Pięknego trwa do dziś i na pytanie o powody, dla których postanowił on zniszczyć potężny zakon rycerski, nie ma jednej odpowiedzi. Władca Francji był osobą skomplikowaną i wskazanie jednej motywacji jego działania nie jest możliwe, choć zapewne wszystkie miały jakieś znaczenie. Chęć zdobycia bogactw templariuszy, pragnienie wzmocnienia władzy królewskiej kosztem Kościoła, plan zjednoczenia trzech wielkich zakonów rycerskich i poprowadzenia ich na krucjatę, zabobonność i wiara w sfabrykowane oskarżenia łączyły się zapewne w jedno dojmujące przekonanie, że zakon trzeba usunąć wszelkimi środkami „dla większego dobra”.
Czytaj także: Między boskim a cesarskim
Czarna legenda
Zaczęło się od pisma normandzkiego jurysty Pierre′a Dubois i wyrażonej w nim myśli, że zakon templariuszy należy zniszczyć, świątynników i hospicjuszy połączyć, poddać francuskiemu monarsze i użyć do zdobycia władzy „nad Wschodem i Zachodem”. Znaleziono trzech chętnych świadków – wszyscy wcześniej wydaleni z zakonu – którzy ochoczo oczernili swoich dawnych współbraci. Oskarżenia zaczęły krążyć, zrazu nieoficjalnie, po europejskich dworach. Warto dodać, że naiwny Wielki Mistrz Świątyni Jakub z Molay, chcąc na nie odpowiedzieć, z własnej woli opuścił bezpieczny Cypr i poprosił papieża o przeprowadzenie śledztwa, które miało oczyścić zakon z niewyobrażalnych podejrzeń. Zdziwił się zapewne w ów feralny piątek trzynastego, gdy przekonał się, jak szybko jego życzenie miało się spełnić.
Kiedy, już po aresztowaniach, okazało się, że poparcie społeczne dla działań Filipa jest niewystarczające, rozpoczęto celową i dobrze zorganizowaną akcję propagandową. Pojawiły się pamflety, anonimowe rzecz jasna, dyskredytowano obrońców zakonu, atakowano nawet papieża argumentem, że nieprzyznanie racji oskarżeniu będzie świadczyć o współwinie. Administracja francuska miała niemałe doświadczenia w tego typu działaniach – w podobny sposób przygotowano grunt pod wypędzenie Żydów i Lombardczyków z Paryża, przy okazji konfiskując im, oczywiście, mienie ruchome i nieruchome. Kiedy kolejne komisje, nawet we Francji, nie chciały dać wiary zeznaniom wymuszonym torturami, niestrudzeni ministrowie królewscy powoływali następne, złożone z bardziej powolnych sobie urzędników świeckich i kościelnych.
Czytaj także: Rycerza portret współczesny, czyli źródła „Gry o tron”
Nowoczesny wiek XIV
Wreszcie, gdy prawnik i rycerz zakonu Piotr z Bolonii przygwoździł kościelną komisję argumentami, których ta zbić nie potrafiła, władza świecka wzięła sprawy w swoje ręce i – nie czekając na ostateczny werdykt – spaliła na stosie 54 rycerzy pod pretekstem, że odwołując swoje zeznania, stali się na powrót heretykami. Ten sam los spotkał nieszczęsnego szczerego, choć naiwnego, Jakuba z Molay. O skuteczności antyświątynnej propagandy najlepiej świadczy fakt, że po kaźni, nocą i w tajemnicy, mnisi z okolicznych klasztorów zebrali szczątki ofiar, traktując je jak relikwie.
Co jednak najbardziej zadziwia w całej tej sprawie to niezwykła skuteczność francuskich organów. Początek XIV w., a tu mamy państwo, które potrafi (bez internetu) rozesłać w całkowitej tajemnicy nakazy aresztowania do kilkudziesięciu lokalnych urzędników, by uderzyć precyzyjnie jednego dnia i w jednej godzinie, bezbłędnie realizując plan ogarniętego żądzą władzy tyrana. Coś to Państwu przypomina? Bardzo nowoczesny był ten XIV w. we Francji, prawda?
Czytaj także: A żebyś nie oślepł przy czytaniu