Głównym centrum kulturalno-politycznym polskiej emigracji po II wojnie był działający Instytut Literacki w Paryżu i wydawana tam pod kierownictwem Jerzego Giedroycia „Kultura”, przywożona następnie nielegalnie do kraju.
Po krwawej pacyfikacji robotniczego buntu na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. polska emigracja sformułowała postulat sojuszu opozycyjnie nastawionej inteligencji z robotnikami. Oczywista stała się możliwość zdefiniowania postulatów demokratyzacyjnych, o ile powtórzenie się strajków ekonomicznych zyskałoby podbudowę polityczną.
Czytaj także: Zanim Giedroyc stworzył „Kulturę”...
Znaczący stał się w tym czasie ferment w innych krajach bloku sowieckiego. W samej Rosji ruch dysydencki, rozwinięty w latach 60., stał się inspiracją do działań niezależnych wśród kolejnych podbitych narodów. Rozwinięte już na terenie Sowietów publikowanie w drugim obiegu wydawnictw bezdebitowych (nie dopuszczonych do oficjalnego rozpowszechniania), nazywane tam samizdatem nie miało na razie szerszego odpowiednika w Peerelu. Do kraju przenikały jednak – kształtujące opozycyjną myśl polityczną – druki emigracyjne.
Juliusz Mieroszewski (pisarz polityczny) w „Kulturze” paryskiej:
„Kultura” szuka dróg wiodących do niepodległości. Polska jest w tak trudnej sytuacji, że należy przebadać każdą koncepcję i zastanowić się nad każdą możliwością. „Kultura” nie jest pismem ani socjalistycznym, ani rewizjonistycznym, ani neo-marksistowskim. Służymy tylko jednemu celowi, którym jest niepodległość Polski. Ten cel wyznacza polityczną linię „Kultury”.
Londyn, grudzień 1970
[pseudonim „Londyńczyk”, Juliusz Mieroszewski], Linia, „Kultura” nr 1-2/1971]
„Wydarzenia grudniowe”, które doprowadziły do upadku [I sekretarza KC PZPR Władysława] Gomułki, stanowiły „premierę” wielkoprzemysłowej klasy robotniczej w Polsce. Zgodnie z prawidłowościami rozwojowymi – to był początek serii strajków, które wybuchną w niedalekiej przyszłości. Wielkoprzemysłowa klasa robotnicza w Polsce będzie domagać się nie tylko poprawy warunków bytowych, lecz przede wszystkim niezależnych związków zawodowych. (...) Klasa robotnicza im będzie lepiej płatna i bardziej dostatnia – tym bardziej będzie rewolucyjna. W „obrządku wschodnim” apetyt mają wszyscy – lecz nie wszyscy jedzą do syta. W „obrządku zachodnim” apetyt rośnie z jedzeniem. Panowie z KC i aparatczycy przekonają się o tym niebawem.
Londyn, grudzień 1971
[Juliusz Mieroszewski, Magazyn radiowy, „Kultura” nr 1-2/1972]
Jan Drewnowski (ekonomista) w „Kulturze” paryskiej:
Emigracja może odegrać w ruchu antyreżimowym doniosłą rolę, na którą jeszcze nie jest za późno. Chodzi o to, że tylko na emigracji można przemawiać pełnym głosem poprzez czasopisma, broszury, książki i środki masowego przekazu. Umożliwia to wymianę myśli na tematy, o których w kraju publicznie dyskutować nie wolno.
Paryż, marzec 1972
[Jan Drewnowski, Jedyna droga, „Kultura” nr 3/1972]
Jerzy Giedroyc w liście do Juliusza Mieroszewskiego:
Musimy teraz systematycznie i z uporem wbijać ludziom w głowę, że możemy liczyć jedynie na własne siły, że – nawet bardzo ostrożnie kalkulując – mamy pewne atuty w ręku. Myślę o aktywnym włączaniu się do wszystkich ruchów opozycyjnych czy rewolucyjnych, stale rosnących na obszarze bloku wschodniego. Wymaga to jednak wyjścia z prowincjonalności, zrezygnowania z tępego nacjonalizmu, pogardy do otaczających sąsiadów z narodem rosyjskim na czele. Jest to o tyle ważne, że ruchy odśrodkowe w Związku Sowieckim bazują na skrajnym nacjonalizmie: nienawiść do komunizmu, nienawiść do Rosji. Grozi to jakimś nowym nazizmem. Podobne procesy zachodzą dziś i w Polsce.
Drugą bazą fermentów są ruchy socjalne wśród robotników. Robotników dziś w Polsce i w całym bloku obchodzą jedynie sprawy bytowe, a nie problematyka polityczna. Niestety, inteligencja nadal od robotników się odcina, nie ma ani ochoty, ani zamiaru, by te ruchy wyposażyć pomału i ostrożnie w politykę.
Paryż, 31 maja 1972
[Jerzy Giedroyc, Juliusz Mieroszewski, Listy 1957–1975. Cz. 3, Warszawa 2016]
Leszek Kołakowski (filozof) w „Kulturze” paryskiej:
Gdyby mógł istnieć program polityczny zdolny skutecznie i rychło wydźwignąć Polskę ku wolności, byłby on dawno i przez wielu napisany. Treści nowych programów czy pomyśleń politycznych nie są same przez się istotne. Mimo to jest istotne, by myśl polityczna nie obumarła, a w obliczu presji, która ma świadomość narodową uśmiercić, stokroć lepsza jest myśl polityczna fałszywa, niż żadna, bo każde myślenie wyrosłe z prawdziwej troski o Sprawę Polską sprzyja tej sprawie.
Oksford, marzec 1973
[Leszek Kołakowski, Sprawa polska, „Kultura” nr 4/1973]
Paweł Litwinow (rosyjski fizyk, dysydent) w wywiadzie dla „Kultury” paryskiej po wymuszonym na nim wyjeździe z ZSRR:
Naczelnym celem jest odbudowa podstawowych utraconych wartości. Temu też służy ruch nazywany dysydenckim czy demokratycznym, a który nazwałbym po prostu Ruchem Praw Człowieka. (...)
Polityka władz jest dwuznaczna. Z jednej strony boją się one panicznie narodowościowych napięć, a z drugiej – jakby to nie brzmiało paradoksalnie – napięcia te są podtrzymywane. Marksizm-leninizm jest już religią nielicznych, niezdolną do rozbudzania entuzjazmu i do utrzymania jedności; władze sowieckie chciałyby bardzo oprzeć się na wielkorosyjskim szowinizmie, ale każdy krok zmierzający do wzmocnienia rosyjskiego szowinizmu pociąga za sobą reakcję – zwiększenie sił odśrodkowych na peryferiach: w Gruzji, republikach azjatyckich, Litwie... (...)
Ruch Obrony Praw Człowieka składa się w większości z inteligentów. Tendencję ruchu nazwałbym „europejską”, tzn. uważamy siebie, Rosję, za część Europy i staramy się wskrzesić utrwalone w Europie moralno-prawne ideały. (...)
Ze względu na swój charakter, najbliższa jest nam „Kultura”, szczególnie dlatego, że jest daleka od prymitywnego nacjonalizmu, który przynieść może korzyść tylko naszym przeciwnikom.
Amsterdam, kwiecień 1974
[Jan Pawlak, Wywiad z Pawłem Litwinowem, „Kultura” nr 5/1974]
Juliusz Mieroszewski w „Kulturze” paryskiej:
Sformułowanie wizji przyszłości jest najtrudniejszą i najważniejszą częścią programu. (...) Jeżeli w momencie koniunktury historycznej Polacy nie będą mieli żadnej wizji – innymi słowy, nie będą wiedzieli, jakiej Polski pragną – sytuacja w Polsce będzie wypadkową dawnych nawyków i uwarunkowań i owa chaotyczna, pełna brutalności sytuacja sprawi, że znajdą się ludzie, którzy dyktaturę komunistyczną będą wymieniać jako „dawne dobre czasy”. (...)
Jednym z podstawowych elementów mojej wizji przyszłej Polski jest sojusz inteligencji z klasą robotniczą. (...) Wydarzenia grudniowe w roku 1970 zdają się wskazywać, że sojusz inteligencji z klasą robotniczą nie istnieje w Polsce nawet jako wizja – nawet jako marzenie. (...)
Nie twierdzę, że naród w niewoli może osiągnąć wolność solidarną postawą niepodległościową – to znaczy zmienić obiektywny układ sytuacji. Twierdzę natomiast, że wolności i niepodległości nie osiągną nigdy ci, którzy wolności nie pragną i do wolności nie dążą.
Londyn, luty 1975
[Juliusz Mieroszewski, Materiały do refleksji i zadumy, „Kultura” nr 4/1975]
Jerzy Giedroyc w liście do Czesława Miłosza (poety):
Chcę z jednej strony przekonać młodą inteligencję polską, by zajęła się problematyką robotniczo-socjalną, a z drugiej – próbuję zorganizować współpracę z narodami ZSRR i przekonać nową emigrację rosyjską, że musi zająć wyraźne stanowisko w sprawach narodowościowych i pójść na wielkie ofiary dla zachowania naszego istnienia, tak jak my (tj. „Kultura”) rezygnujemy ze Lwowa i Wilna dla znormalizowania stosunków z Ukrainą i Litwą.
Paryż, 2 czerwca 1976
[Jerzy Giedroyc, Czesław Miłosz, Listy 1973–2000, Warszawa 2012]
***
Opracowanie: Marta Markowska (Ośrodek KARTA), współpraca: Przemysław Bogusz, Milena Chodoła, Mariusz Fiłon, Amadeusz Kazanowski, Wojciech Rodak, Adam Safaryjski, Małgorzata Sopyło (zespół „Nieskończenie Niepodległej”).