Konflikt w Irlandii Północnej zapoczątkowała zorganizowana przez Anglików w XVII w. akcja przesiedleńcza, tzw. Plantacja. W jej trakcie do Irlandii sprowadzono protestanckich osadników ze Szkocji i Anglii. Powstała w ten sposób odrębna i uprzywilejowana klasa społeczna, zazdrośnie strzegąca swych przywilejów przed rdzenną katolicką ludnością wyspy. Przez 300 lat królewskie dekrety wyłączyły irlandzkich katolików z życia publicznego i pozbawiły ich praw politycznych na ich własnej ziemi.
Po pierwszej wojnie światowej wyczerpane Imperium Brytyjskie zgodziło się, aby 26 hrabstw katolickich uzyskało autonomię. Sześć hrabstw północnych, zwanych odtąd Irlandią Północną (lub – nie do końca prawidłowo – Ulsterem), pozostało wiernych koronie. Do 1948 r. pozostała część wyspy zerwała wszelkie więzy z Wielką Brytanią, stając się Republiką Irlandii. Odtąd dzieląca wyspę granica stopniem militaryzacji zaczęła dorównywać żelaznej kurtynie. Obstawiona przez wojsko i najeżona wieżami obserwacyjnymi stała się najwyraźniejszym symbolem podziału Irlandii.
Nad północnym skrawkiem wyspy powiewał Union Jack, a protestancka większość zapewniła sobie absolutną dominację. Status quo pilnowała wszechmocna Partia Ulsterskich Unionistów (UUP) i znienawidzona przez katolików Królewska Policja Ulsteru. Olbrzymie wpływy miała też Loża Orańska – protestanckie bractwo, do którego należeli wszyscy premierzy Irlandii Północnej i znakomita większość lojalnych wobec korony polityków. W latach 1921–69 tylko trzech spośród 54 ministrów rządu północnoirlandzkiego nie było członkami tej loży. Każdego roku hałaśliwe i buńczuczne parady członków bractwa przypominały katolikom, kto rządzi w Irlandii Północnej. Przemyślny system dyskryminacji zepchnął ich do roli obywateli drugiej kategorii, ograniczając ich prawa polityczne, dostęp do edukacji, służby publicznej czy mieszkań.
To właśnie niesprawiedliwy rozdział lokali komunalnych przepełnił czarę goryczy. Gdy w 1968 r. władze przyznały lokal niezamężnej 19-letniej działaczce UUP, zamiast dwóm wielodzietnym katolickim rodzinom, w prowincji zawrzało. Lata upokorzeń spowodowały wysyp manifestacji w obronie praw obywatelskich, wzorowanych na marszach organizowanych trzy lata wcześniej w USA przez pastora Martina Luthera Kinga. Brutalne stłumienie protestów doprowadziło na przełomie lat 60. i 70. do eskalacji konfliktu w Irlandii Północnej. Kulminacją była masakra katolików w mieście Londonderry 30 stycznia 1972 r., gdzie brytyjscy spadochroniarze zastrzelili 14 nieuzbrojonych demonstrantów. Przez następne dwie dekady w Irlandii Północnej trwała regularna wojna domowa.
Tropiciel antychrysta
Nienawiść była tak wielka, że podejmowane próby politycznego rozwiązania konfliktu były z góry skazane na niepowodzenie. Protestanci nie chcieli słyszeć o jakichkolwiek ustępstwach na rzecz katolików. Ci drudzy także nie zamierzali się cofnąć. Walcząca w ich imieniu Irlandzka Armia Republikańska (IRA) w krótkim czasie zyskała ponurą sławę najbardziej skutecznej organizacji terrorystycznej, deklasując baskijskich separatystów z ETA i palestyńską OWP. Z ręki IRA ginęli brytyjscy politycy, żołnierze, policjanci i strażnicy więzienni. Zagrożona była nawet rodzina królewska – w 1979 r. bomba zabiła wuja królowej Elżbiety lorda Mountbattena, ostatniego wicekróla Indii. W 1984 r. premier Margaret Thatcher cudem uszła z życiem, gdy IRA podłożyła ładunek w hotelu na konwencji Partii Konserwatywnej w Brighton. Jej następca John Major już kilka miesięcy po objęciu funkcji przeżył zamach, gdy IRA ostrzelała z moździerza jego siedzibę przy Downing Street 10.
Mimo morderczej efektywności IRA nie zdołała zmusić Wielkiej Brytanii do ustępstw. Gdy jednak w 1981 r. dziesięciu jej członków zagłodziło się na śmierć, pozycja Thatcher uległa zachwianiu. Jej rządy uratowała zwycięska wojna z Argentyną o Falklandy. Wzmocniona sukcesem Żelazna Dama w 1985 r. podpisała z premierem Irlandii Garrettem FitzGeraldem porozumienie, dzięki któremu Republika Irlandii zyskała pewien wpływ na politykę Irlandii Północnej. Tym razem na ulice masowo wylegli protestanci, a na ich przywódcę wyrósł radykalny pastor Ian Paisley, krzyczący: „Nigdy! Nigdy! Nigdy!”. Druga strona sporu również doczekała się charyzmatycznego przywódcy – liderem katolickiej partii Sinn Fein (politycznego skrzydła IRA) został Gerry Adams. Trudno było o dwie bardziej różne osobowości.
Ian Paisley już od najmłodszych lat prezentował surową postawę moralną, głównego wroga upatrując w katolicyzmie. W latach 50. wraz z grupką swych zwolenników założył Wolny Kościół Prezbiteriański, mający bronić zdobyczy reformacji przed papizmem. Gdy brytyjska Królowa Matka spotkała się z papieżem Janem XXIII, pastor zarzucił jej popełnienie duchowego cudzołóstwa. Walczył też z homoseksualizmem, inicjując akcję „Ocalić Ulster od sodomii”. W 1988 r. przerwał przemówienie papieża Jana Pawła II w Parlamencie Europejskim, nazywając go antychrystem. Po wybuchu konfliktu w Irlandii Północnej zaprzągł swój religijny fundamentalizm do walki politycznej, stając się trybunem ludowym protestantów, a założona przez niego Demokratyczna Partia Unionistów (DUP) rosła w siłę.
Gerry Adams dorównywał pastorowi skutecznością, choć obrał inny styl uprawiania polityki. Młodszy od Paisleya o 20 lat pochodził z rodziny o silnych tradycjach republikańskich. Jego ojciec był prominentnym członkiem IRA jeszcze w latach 40. Gerry poszedł w jego ślady, szybko pnąc się po drabinie – na początku lat 70. jako 23-latek brał udział w sekretnych negocjacjach IRA z rządem brytyjskim. Wielokrotnie aresztowany zyskał duży autorytet i w 1983 r. został liderem Sinn Fein. Funkcję tę pełnił przez następne 35 lat. W przeciwieństwie do rzucającego gromy pastora Adams pozował na intelektualistę. W połowie lat 80. stał się symbolem oporu przeciw protestanckiej dominacji. Premier Thatcher obawiała się go do tego stopnia, że wprowadziła zakaz publikowania jego wypowiedzi w brytyjskiej telewizji. BBC sprytnie ominęła zakaz – na ekranach puszczano obraz, a głos Adamsa podkładał lektor mówiący z irlandzkim akcentem.
Gra słów
Paradoksalnie tych dwóch nieustępliwych radykałów stało się głównymi architektami porozumienia pokojowego w Irlandii Północnej. Jego katalizatorem stało się odejście Margaret Thatcher, która firmowała twardą politykę wobec IRA. Na początku lat 90. rządy brytyjski i irlandzki rozpoczęły zakulisowe rozmowy. Nie było łatwo – katolicy domagali się wycofania z Irlandii Północnej wojsk brytyjskich, zaprzestania prowokacyjnych marszów Loży Orańskiej, uwolnienia więźniów politycznych i gruntownej reformy policji. Protestanci żądali natychmiastowego rozbrojenia IRA i zmiany irlandzkiej konstytucji, która rozciągała władzę rządu w Dublinie na terytorium całej wyspy. Najistotniejszą kwestią było jednak rozbrojenie organizacji paramilitarnych. Do czasu oddania broni przez IRA pastor Paisley nie chciał słyszeć o dopuszczeniu Sinn Fein do stołu negocjacji. Zapewnieniom Adamsa, że jego partia i IRA to niezależne organizacje, nikt nie dawał wiary. Z wewnątrz IRA dochodziły głosy, że złożenie broni jest nie do przyjęcia.
Patowa sytuacja została rozwiązana dzięki genialnie prostemu zabiegowi: termin rozbrojenie zastąpiono bardziej neutralnym decommissioning (zdeponowanie). Do monitorowania postępów deponowania broni powołano międzynarodową komisję, na której czele stanął kanadyjski generał John de Chastelain. Postępy w negocjacjach politycznych uzależniono od zdawania kolejnych partii uzbrojenia. W ten sposób obie strony mogły wyjść z klinczu z twarzą i negocjacje pokojowe ruszyły pełną parą. 10 kwietnia 1998 r., w Wielki Piątek, dokładnie po 30 latach konfliktu, katolicy i protestanci podpisali porozumienie wprowadzające wspólny zarząd nad Irlandią Północną. Władzę sprawować miał autonomiczny parlament, a teki ministrów rozdzielono między przedstawicieli obu religii. Podstawą kompromisu była obopólna zgoda, że o ewentualnych zmianach statusu prowincji zdecyduje większość jej mieszkańców. Powołano też szereg organizacji mających koordynować współpracę na płaszczyźnie lokalnej i rządowej. Rząd w Dublinie zgodził się wykreślić z konstytucji kontrowersyjne zapisy, do niedawna stanowiące niepodważalny dogmat irlandzkiej polityki. W zamian za to rozwiązano znienawidzoną przez katolików królewską policję i powołano Służbę Policyjną Irlandii Północnej. Wprowadzono nowe mundury, przemalowano radiowozy, a liczba funkcjonariuszy katolików zrównać się miała docelowo z protestantami.
Porozumienie zatwierdzono w ogólnoirlandzkim referendum – za opowiedziało się 94 proc. mieszkańców republiki i 71 proc. Irlandii Północnej. Autorzy kontraktu pokojowego zostali uhonorowani Pokojową Nagrodą Nobla. Ponieważ dla nobliwego Komitetu Noblowskiego fanatyczny pastor i były członek IRA byli nie do przełknięcia, nagrodę przyznano niejako w zastępstwie dwóm bardziej umiarkowanym politykom – liderowi katolickich socjaldemokratów Johnowi Hume’owi i szefowi UUP Davidowi Trimble’owi.
Pierwsze lata funkcjonowania nie były łatwe. Konflikt pochłonął ponad 4 tys. zabitych – niemal każda rodzina w Irlandii Północnej kogoś opłakiwała. Dla protestantów świadomość, że byli liderzy IRA zajęli ministerialne gabinety, była trudna do zaakceptowania. Za prowokację uznano szczególnie nominację na ministra edukacji Martina McGuinnessa – jednego z najbardziej znanych komendantów IRA. Wykpiwano też fakt, że minister odpowiedzialny za szkolnictwo zakończył edukację w wieku 15 lat. Konflikt przetrwał także w wymiarze symbolicznym – katoliccy ministrowie zabraniali wywieszać brytyjską flagę na gmachach swych resortów.
Sytuację komplikował też fakt, że nie wszyscy członkowie IRA zdecydowali się zdeponować broń. Odłam radykałów, nazywający się Prawdziwą IRA, kontynuował aktywność terrorystyczną. Cztery miesiące po podpisaniu Porozumienia Wielkopiątkowego podłożyli bombę w miasteczku Omagh w hrabstwie Tyrone. W eksplozji zginęło 29 osób – był to najkrwawszy zamach w historii 30-letniego konfliktu. Szczęśliwie nie doszło do eskalacji przemocy, ale zamach był dla protestantów dowodem, że IRA nadal nie oddała całej broni. Paisley grzmiał na wiecach, domagając się usunięcia katolików z rządu, nastroje podgrzewał też Adams, czyniąc liczne aluzje do tego, że porozumienie i wspólny rząd to kolejny krok w stronę zjednoczenia Irlandii. Po czterech latach zgrzytów nastąpił pierwszy znaczący kryzys. W 2002 r. zawieszono funkcjonowanie rządu autonomicznego i pokój stanął pod znakiem zapytania.
Negocjacje wlokły się następnych pięć lat, a ugrupowania radykalne – Demokratyczna Partia Unionistów (DUP) i Sinn Fein zdobyły przewagę nad partiami umiarkowanymi. Gdy w 2007 r. Ian Paisley został premierem rządu autonomicznego, a Martin McGuinness jego zastępcą – cały świat wstrzymał oddech. Wspólne rządy antykatolickiego fanatyka i byłego terrorysty wydawały się surrealistycznym żartem na miarę skeczy Monthy Pythona. Z tym większym zaskoczeniem obserwowano niezwykłą chemię, która od samego początku zapanowała między obu antagonistami. W niezrozumiały sposób 80-letni pastor i eksterrorysta polubili się wzajemnie do tego stopnia, że media ochrzciły ich mianem chichoczących braci. Gdy w 2014 r. Ian Paisley zmarł, McGuinness wspierał jego żonę Eileen i całą rodzinę, mówiąc, że stracił przyjaciela. Ich zadziwiającą przyjaźń, która ocaliła pokój – symbol pogmatwanych dziejów Irlandii Północnej – sportretowano w nakręconym w 2016 r. filmie „The Journey” z błyskotliwą kreacją Timothy’ego Spalla w roli pastora.
Niewidoczna granica
Decyzja Brytyjczyków o brexicie ponownie zagroziła pokojowi w Irlandii Północnej. Do referendum w czerwcu 2016 r. wydawało się, że jest on niezagrożony. Z prowincji wycofano większość wojsk brytyjskich, a aktywność nielicznych dysydenckich odłamów IRA spadła niemal do zera. Na scenie politycznej doszło do pokoleniowej wymiany: dwa lata po śmierci pastora zmarł Martin McGuinness. W lutym 2018 r. po 35 latach z funkcji przewodniczącego Sinn Fein ustąpił Gerry Adams. Liderkami Demokratycznej Partii Unionistów i Sinn Fein zostały kobiety: Arlene Foster i Mary Lou McDonald. Granica dzieląca wyspę stała się niewidoczna. Jedynym znakiem była informacja, że odtąd prędkość podawana jest w milach, a nie w kilometrach na godzinę.
Choć większość mieszkańców Irlandii Północnej głosowała za pozostaniem w Unii Europejskiej, prowincja za niespełna rok opuści Wspólnotę wraz z całym Zjednoczonym Królestwem. Tym samym niewidoczna już granica stanie się zewnętrzną granicą Unii Europejskiej. Wizja powrotu kontroli, szlabanów i mundurów przeraziła mieszkańców obu części wyspy. Codziennie ok. 30 tys. mieszkańców strefy przygranicznej przekracza ją w drodze do pracy. Nieskrępowany przepływ towarów, usług i osób był jednym z filarów pokoju.
Mimo zapewnień ze strony Londynu i Dublina o tym, że granica nie wróci, wątpliwości pozostają. Po niefortunnych dla premier Theresy May przedterminowych wyborach w 2017 r. koalicjantem Partii Konserwatywnej została założona przez Paisleya Demokratyczna Partia Unionistów. Pozycja negocjacyjna rządu i pokój w Irlandii Północnej znalazły się w rękach spadkobierców pastora. Niegdysiejszy fanatyk swoje największe zwycięstwo odniósł zza grobu.
***
Autor jest doktorem nauk o bezpieczeństwie, właśnie ukazała się jego książka „Bezpieczeństwo Wysp Brytyjskich w kontekście procesu pokojowego w Irlandii Północnej”.