W 1922 r. 16 grudnia, podczas otwarcia wystawy w warszawskiej Zachęcie, został zastrzelony Gabriel Narutowicz, pierwszy prezydent odrodzonej Polski. Marszałek Sejmu RP Maciej Rataj wyznał tuż po tragedii: „Historia nasza w ciągu wieków wykazała niejedno przewinienie obywatela w Rzeczypospolitej, niejeden występek – zamordowania głowy państwa nie zarejestrowała”.
Narutowicz nie był związany z żadną partią polityczną. Urodził się w 1865 r. w Telszach na Żmudzi. Studiował na wydziale matematycznym uniwersytetu w Petersburgu, a następnie w Szwajcarii. W latach 1908–20 był profesorem na politechnice w Zurychu. Specjalizował się w projektowaniu hydroelektrowni, został powołany do Międzynarodowej Komisji Renu. Po śmierci żony wrócił do Polski i objął Ministerstwo Robót Publicznych w rządzie Władysława Grabskiego. Od lipca 1922 r. kierował resortem spraw zagranicznych.
Kiedy 9 grudnia 1922 r. zebrało się Zgromadzenie Narodowe, zgłoszono pięciu kandydatów na świeżo utworzony w konstytucji 1921 r. (tzw. marcowej) urząd Prezydenta RP. Rozstrzygnięcie nastąpiło dopiero w piątym głosowaniu. Wystawiony przez PSL Wyzwolenie Narutowicz otrzymał 280 głosów, a hr. Maurycy Zamoyski 227. Prawica, oczekująca zwycięstwa swego kandydata, natychmiast rozpoczęła ostrą walkę przeciw elektowi. Rozhisteryzowane tłumy demonstrowały do późnych godzin nocnych. Zgromadzeni pod domem gen. Józefa Hallera usłyszeli: „Rodacy i towarzysze broni! Wy, a nie kto inny swoją piersią bohatersko osłanialiście, jakby twardym murem, granice Rzeczypospolitej, rogatki Warszawy. W swoich czynach chcieliście jednej rzeczy – Polski. Polski wielkiej, niepodległej. W dniu dzisiejszym Polskę tę, o którą walczyliście, sponiewierano!”.
Ich prezydent
Rataj tak pisał w pamiętnikach: „Chodziłem wieczorem po ulicach i przypatrywałem się bandom włóczącym się, demonstrującym bez przeszkód i polującym na Żydów.