Co się wydarzyło 7 listopada 1917 r. (25 października zgodnie z obowiązującym w Rosji kalendarzem juliańskim)? Większość historyków odpowie, że w sensie technicznym bolszewicy pod wodzą Włodzimierza Lenina i Lwa Trockiego przeprowadzili zbrojny pucz, przejmując władzę w Rosji. Analiza szczegółów pokazuje, że historia wisiała wtedy na przypadku i szczęściu sprzyjającym bolszewikom. Wystarczyło, żeby patrol kontrolujący Lenina zmierzającego do Instytutu Smolnego (siedziby Piotrogrodzkiej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich) w nocy z 6 na 7 listopada rozpoznał go i zaaresztował. Wodza rewolucji skutecznie jednak zasłoniło przebranie kloszarda. Chwilę później barierą okazała się warta samego Smolnego, która także nie rozpoznała Lenina, a ten z kolei nie miał przy sobie przepustki. Wbił się jednak do środka niesiony przez napierający na drzwi tłum.
Przypadków nie koniec, sygnałem do szturmu na Pałac Zimowy, gdzie mieścił się rząd tymczasowy Aleksandra Kiereńskiego, miało być światło czerwonej latarni umieszczonej na maszcie twierdzy pietropawłowskiej. Okazało się, że takiej latarni na stanie nie ma, i dopiero po wielu godzinach marudzenia udało się zaimprowizować rozwiązanie – krążownik „Aurora” mógł wystrzelić, padła więc salwa ślepą amunicją. Do ostrzału miała dołączyć także twierdza, ale działa jej głównej artylerii nie nadawały się do użytku. Sam Kiereński, nie czekając na rozwój wypadków, uciekł z Piotrogrodu już o 11 przed południem. Na ulicach, owszem, czuć było zapach przewrotu, ale większość mieszkańców miasta nie miała świadomości tego, co się dzieje.
Odmiennie niż 8 marca tego samego roku, kiedy petersburskie kobiety stojące w kolejce po chleb straciły cierpliwość i dały sygnał do masowej mobilizacji, która zniosła carat i władzę Mikołaja II.