Adam Szostkiewicz: – Panie profesorze, co się właściwie wydarzyło w 966 r.?
Henryk Samsonowicz: – O chrzcie polskim bardzo trudno mówić, to był chrzest tylko i wyłącznie księcia i jego dworu. I to niecałego. W istocie było to pierwsze wejście Polski do Europy. X w. był okresem, kiedy Rzym papieski przechodził kryzys, a tymczasem wstąpiło do Kościoła siedem nowych organizmów państwowych, m.in. Dania, Szwecja, Norwegia. Wcześniej chrześcijaństwo przyjmowali niektórzy książęta czescy, o czym ich poddani prawdopodobnie nawet nie wiedzieli, tak jak nie wiedzieli o chrzcie Mieszka mieszkańcy ówczesnej wiochy nad Wisłą, która dzisiaj jest stolicą naszego kraju.
A gdzie było miejsce chrztu? Bo wśród historyków są różne na ten temat opinie…
Tak naprawdę nie wiemy. Gniezno było ośrodkiem kultu pogańskiego i prawdopodobnie to dlatego wybudowano tam katedrę, w której pochowano później świętego Wojciecha. Stało się znane dopiero w związku ze zjazdem gnieźnieńskim w 1000 r. Południe Polski było najprawdopodobniej w rękach Czechów, którzy już wtedy byli z grubsza zaznajomieni z niektórymi obrzędami i wierzeniami chrześcijańskimi. Natomiast, nie chcę być nieuprzejmy, te dzikusy nad Wisłą mało co o tym wiedziały. Kontakty z wielkimi religiami – i chrześcijaństwem, i islamem – były dla Mieszka bardzo ważne. Zaczyna się wtedy proces wchodzenia dworu Mieszka do Europy, przyjmowania języka łacińskiego dla celów państwa, ale także rozwój kontaktów handlowych. Ważne jest tutaj pytanie, czy chrześcijaństwo było znane na naszych ziemiach przed Mieszkiem. Otóż było, choćby z powodu wielkiego ruchu związanego z handlem.
Jaki to był handel?
Niech pan sobie wyobrazi, że przede wszystkim ludźmi.