Ten najkrótszy z dokumentów uchwalonych na II Soborze Watykańskim (1962–65) odbił się szczególnie mocnym echem w świecie pozakatolickim. Do dzisiaj jest jednym z najchętniej cytowanych i dyskutowanych. Deklaracja początkowo nie była planowana w formie, jaką ostatecznie przyjęła. Biskupi i teologowie zaczęli pracować nad dokumentem o stosunku Kościoła do Żydów, a nie do innych religii. Lecz w trakcie dyskusji coraz wyraźniej rysowała się potrzeba zajęcia się i tym tematem – właśnie w kontekście stosunku do religii żydowskiej.
Sobór zlecił sprawę kardynałowi z Niemiec federalnych Augustinowi Bea (zm. 1968 r.), jezuicie, teologowi, bibliście o szerokich i głębokich zainteresowaniach ekumenicznych. To w związku z nimi papież Jan XXIII, inicjator zwołania II Soboru Watykańskiego, mianował go kardynałem i powierzył zorganizowanie watykańskiego sekretariatu do spraw jedności chrześcijan. Papież nalegał, by właśnie Bea zajął się sprawą deklaracji na temat Żydów.
Kardynał Bea wielokrotnie podkreślał, że zależy mu, aby sobór w niczym nie zaszkodził sprawie ekumenicznej. Początkowo proponował dodanie do dokumentu o Żydach uwag o stosunku Kościoła do innych religii i włączenie całości do większego dokumentu, tzw. konstytucji dogmatycznej o Kościele. Pomysł miał podtekst polityczny. Chodziło o to, by nie sprawić wrażenia, że Kościół zajmuje polityczne stanowisko wobec bieżącego konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Sprawa była delikatna, bo większość chrześcijan na Bliskim Wschodzie była etnicznie arabska, a świat arabski pozostawał w konflikcie z utworzonym po drugiej wojnie światowej państwem izraelskim. Chrześcijańskie Kościoły wschodnie żyły i działały w islamskim otoczeniu kulturowym. Ich przedstawiciele na soborze zwracali uwagę, by przygotowywany dokument nie zadrażnił sytuacji w regionie.