Wieś Sant’Anna di Stazzema jest położona pośród pagórków Toskanii. Krajobraz kojarzy się z tym, co Leonardo wymalował za plecami Giocondy. Stosunkowo niedostępna wieś (do dziś prowadzi tam tylko jedna droga) stała się późną wiosną 1944 r. schronieniem dla wysiedleńców i uciekających przed postępującym frontem. W lipcu oprócz 450 mieszkańców Sant’Anny było tam ponad 600 uchodźców. Równocześnie pojawili się komunistyczni partyzanci. Już w czerwcu 1944 r. oddział stanowiący część 10. Brygady Garibaldiego liczył ok. 200 żołnierzy i rozpoczął działania przeciw lokalnym faszystom i oddziałom Włoskiej Republiki Socjalnej (tzw. Salò) Mussoliniego, a też sporadycznie przeciw Niemcom. By pozbawić partyzantów wsparcia lokalnej ludności, na początku sierpnia Niemcy przybili obwieszczenie na drzwiach kościoła, żądając, by mieszkańcy opuścili wieś. Ale ludność nie usłuchała. 12 sierpnia trzy kompanie 16. Dywizji Grenadierów Pancernych SS wkroczyły do Sant’Anna. Najpierw wymordowali mieszkańców, w tym 107 dzieci wraz z 20-miesięczną dziewczynką, księdzem i ludźmi szukającymi schronienia w kościele, a potem puścili wszystko z dymem. Kilku mieszkańców uciekło do lasu, kilku przeżyło masakrę.
Ukryte akta
Za tę i wiele innych zbrodni wojennych popełnionych w kilku krajach przed Brytyjskim Trybunałem Wojskowym w Bolonii w 1947 r. stanął dowódca 16. Dywizji SS gen. Max Simon. Został skazany na rozstrzelanie, ale wyrok zamieniono na dożywocie. Odsiadywał je w Kolonii. W 1954 r. niemiecki sąd go ułaskawił. W 1951 r. przed sądem w Bolonii za zbrodnię w Sant’Anna stanął major SS Walter Reder.