Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Nie ma jednego Piłsudskiego

Różne oblicza Marszałka

Fenomen Piłsudskiego i związane z jego działalnością treści stały się jednym z najbardziej stabilnych elementów pamięci zbiorowej Polaków. Fenomen Piłsudskiego i związane z jego działalnością treści stały się jednym z najbardziej stabilnych elementów pamięci zbiorowej Polaków. AN
„Piłsudski miał niezwykłą właściwość rozbudzania gwałtownych i przeciwstawnych uczuć – miłości i nienawiści” – oceniał bliski współpracownik zmarłego przed 80 laty Marszałka.
Polityka

W II Rzeczpospolitej konstruowanie pamięci o zasługach Józefa Piłsudskiego stało się skoordynowanym działaniem mającym uczynić z niego bohatera, który da Polakom poczucie dumy i jedności. Finalnym efektem tych zabiegów było rozdzielenie jego szczątków doczesnych: w Krakowie znalazło się ciało, w Wilnie serce. Piłsudski po śmierci przekroczył symboliczną granicę między doczesnością a wiecznością, ze sfery profanum przeszedł do sfery sacrum.

Po wrześniu 1939: usuwanie symboli

Ukształtowana w duchu hagiografii pamięć o nim z czasów II RP zderzyła się z doświadczeniem września 1939 r., lat wojny i okupacji. Z inicjatywy rządu emigracyjnego we Francji powołano 30 maja 1940 r. komisję, mającą zająć się odpowiedzialnością za klęskę wrześniową. Wytworzony w ten sposób klimat ideowy uderzał w dobrą pamięć o Marszałku. W środowiskach emigracyjnych demonstracyjnie usuwano symbole i pamiątki związane z jego osobą, zakazywano urządzania uroczystości ku jego czci. Symboliczny był także nieformalny zakaz grania podczas oficjalnych spotkań „Pierwszej Brygady”.

Z oczywistych powodów krytyka rządów przedwrześniowych nie ominęła okupowanego kraju. W prasie konspiracyjnej – poza pismami związanymi z ZWZ-AK, gdzie doceniano jego zasługi wojskowe, oraz w periodykach wydawanych przez środowiska piłsudczykowskie – dominowały krytyczne wizerunki Marszałka. Ich syntezą mogą być słowa zawarte w artykule z 1943 r. „Pośmiertna klęska Piłsudskiego”: „Nie ma jednego Piłsudskiego. Jest dwóch Piłsudskich. Jeden przed- i drugi pomajowy. Ten pierwszy to wielka i świetlana postać historyczna, ten drugi to potępieniec popadły w śmiertelny konflikt z własnymi świetnymi zasadami, konflikt, w którym w końcu uległ, a ostateczna klęska dosięgła go w grobie”.

PRL: próba dyskredytacji legendy

W pierwszych latach powojennych podjęto zakrojoną na szeroką skalę akcję wykorzenienia pamięci o Piłsudskim. Postać ta znikała z przestrzeni miejskiej (nie podjęto próby odbudowy pomników Marszałka zniszczonych przez okupantów, zmieniano nazwy ulic mu poświęconych lub związanych z tradycją piłsudczykowską, zlikwidowano muzea i ekspozycje istniejące do 1939 r.).

W rozrachunkowej publicystyce historycznej spod znaku komunistycznej lewicy ukształtowały się zręby kanonu interpretacyjnego, który obowiązywał zarówno w okresie stalinowskim, jak i z pewnymi modyfikacjami w latach następnych. Piłsudski miał stać się antywzorem, uosobieniem wad Polski przedwrześniowej. Żanna Kormanowa – orędowniczka stalinizacji polskiej nauki historycznej – podkreślała, że do Piłsudskiego i tradycji legionowej można odwoływać się tylko po to, aby ukazać, „czego czynić nie należy”, a same legiony trzeba oceniać jako „pożywkę, z której wyrosły najbardziej jadowite korzenie naszego faszyzmu”. Próbę polemiki z tymi tezami w pierwszych latach powojennych podejmowali nieliczni, m.in.: Paweł Jasienica, Stefan Kieniewicz, Henryk Wereszycki.

W okresie stalinizmu uderzono w Piłsudskiego jako w człowieka, podważano jego osiągnięcia jako polityka, wreszcie próbowano zdyskredytować go jako żołnierza. Do ukutego przez Jerzego Borejszę określenia „aksamitny panicz z Zułowa” dodawano mniej wyszukane epitety: „dyletant niecofający się przed szantażem”, „szuler”, „urodzony kondotier, wyzuty ze wszelkich skrupułów, a przy tym pełen wzgardy dla własnego narodu”. Akcentowano osobistą odpowiedzialność Marszałka za dokonującą się po 1926 r. „faszyzację kraju” oraz oskarżano go wprost o „zdradę interesów narodu polskiego”.

Z oczywistych powodów wiele miejsca poświęcano roli Naczelnika w wojnie 1920 r. Podkreślano nie tylko „ideologiczną niesłuszność” wojny z Rosją bolszewicką; a w opinii ówczesnych historyków polskie zwycięstwo było przede wszystkim rezultatem „podejrzanych działań” oraz błędów Lwa Trockiego i Michała Tuchaczewskiego.

W oficjalnym dyskursie czarny wizerunek Piłsudskiego nie zmienił się zasadniczo także po 1956 r. Od połowy lat 60. pamięć o Piłsudskim zaczęła jednak ewoluować. Z jednej strony w oficjalnej propagandzie w dalszym ciągu obowiązywały niechętne mu schematy interpretacyjne. Z drugiej – w części historiografii akademickiej i w prasie katolickiej, przede wszystkim w „Tygodniku Powszechnym”, dostrzec można nieśmiałe próby rehabilitacji.

W tym kontekście należy spoglądać na ukazanie się cyklu publikacji Andrzeja Garlickiego, które z powodów cenzuralnych dopiero w 1988 r. zaowocowały pierwszą w krajowej historiografii poważną biografią Marszałka. Praca ta daleka jest od hagiografii, a jednocześnie dostrzec w niej można zafascynowanie autora postacią Naczelnika. Publikacja książek Garlickiego zapoczątkowała proces rehabilitacji Piłsudskiego w oficjalnym dyskursie pamięci.

W środowiskach demokratycznej opozycji

Z drugą, alternatywną wobec oficjalnej wersji, pamięcią o Piłsudskim mieliśmy do czynienia w środowiskach rodzącej się opozycji demokratycznej. Jednym z pierwszych jej głosów był esej Adama Michnika „Cienie zapomnianych przodków” z 1973 r. Dla środowisk opozycyjnych Piłsudski był jednym z patronów ich buntu przeciw totalitarnej rzeczywistości – buntu, co ważne, „przeciw konformizmowi, gnuśności umysłowej i moralnej, wstecznictwu własnych rodaków”.

Tekst opozycjonisty zawierał także informacje o „mrocznych stronach” biografii Piłsudskiego – o przewrocie majowym jako „złamaniu zasady konstytucyjnej” i „hańbie Brześcia” symbolizującej „niszczenie kultury politycznej narodu”. Michnik, a za nim wielu opozycjonistów, daleki był od pełnej akceptacji dziedzictwa związanego z Marszałkiem. Wybierali „wczesnego”„niepodległościowo-socjalistycznego”, odrzucając tego późniejszego, szczególnie z okresu po 1926 r.

W duchu apologetycznym do Piłsudskiego nawiązało środowisko tworzące Konfederację Polski Niepodległej (1979 r.). W deklaracji ideowej znalazły się słowa, że „jest partią bazującą na myśli politycznej Józefa Piłsudskiego”, a jej podstawowy cel to „umacnianie niepodległości państwa polskiego”. W publicystyce jej czołowych liderów (Leszek Moczulski, Andrzej Ostoja-Owsiany) widać fascynację rolą dziejową Piłsudskiego.

Okres 16 miesięcy pierwszej Solidarności zaowocował spektakularnym powrotem pamięci o Piłsudskim. Znalazło to swoje odzwierciedlenie w licznych publikacjach, ale także w na poły oficjalnych obchodach 11 listopada 1981 r. w Warszawie, zwieńczonych pochodem do Grobu Nieznanego Żołnierza, z przemówieniami i składaniem wieńców. Marszałek stał się symbolem odradzających się nadziei na zmianę niekorzystnej sytuacji geopolitycznej, wiary w siły narodu oraz dumy tej części Polaków, którzy nie godzili się na wiernopoddańcze relacje z ZSRR. Tradycja nieoficjalnych, zwykle organizowanych w kościołach, obchodów 11 listopada przetrwała w okresie stanu wojennego i w latach późniejszych.

Pamięć o Piłsudskim na emigracji

Po 1945 r. Piłsudskiego postrzegano powszechnie jako symbol utraconej niepodległości. Dominująca na uchodźstwie, z ducha solidarystyczna wizja przeszłości sprzyjała wydobywaniu z jego biografii przede wszystkim tego, co winno łączyć współczesnych Polaków. W kultywowaniu pamięci Marszałka na pierwszy plan wysuwało się środowisko jego najbliższych współpracowników, skupione w dwóch bliźniaczych Instytutach Józefa Piłsudskiego działających w Londynie i Nowym Jorku. Powoływały komitety honorowe i patronowały organizowanym poza krajem obchodom 25-lecia śmierci Józefa Piłsudskiego (1960 r.), 50-lecia Polskiego Czynu Zbrojnego (1964 r.) i stulecia urodzin Marszałka (1967 r.). Szczególnie ta ostatnia rocznica odbiła się szerokim echem w środowisku polskiej emigracji. 3 grudnia 1967 r. na uroczystej akademii w sali Royal Albert Hall w Londynie zebrało się ponad 7 tys. Polaków.

Piłsudski pozostawał bliski nie tylko „niezłomnym” z Londynu, ale także środowisku paryskiej „Kultury”. Jego myśl i działalność patronowały rozwijanej, przede wszystkim przez Juliusza Mieroszewskiego, koncepcji politycznego pojednania z narodami ULB (Ukraina, Litwa, Białoruś). Giedroyc cenił go przede wszystkim za nieuleganie myśleniu kategoriami ideologicznymi i doktrynalnymi oraz za postawę propaństwową.

Triumfalny powrót

Mimo zabiegów podejmowanych przez władze PRL fenomen Piłsudskiego i związane z jego działalnością treści stały się jednym z najbardziej stabilnych elementów pamięci zbiorowej Polaków.

Obecność Marszałka w historycznym imaginarium Polaków zaznacza się do chwili obecnej na wiele sposobów. Marszałek stał się ideowym patronem współczesnej polskiej państwowości, kto wie, czy nie najważniejszym. W większości przypadków władza centralna i lokalna solidarnie dbają o upamiętnienie jego postaci i miejsc związanych z jego działalnością. Często do tych działań włączają się organizacje społeczne. Oto kilka najbardziej znanych przykładów: przywrócenie oficjalnego święta 11 listopada, odsłonięcie dwóch pomników Piłsudskiego w Warszawie, coroczna organizacja rekonstrukcji historycznej dokumentującej jego przyjazd do Warszawy w listopadzie 1918 r.

Wszystko to świadczy o tym, że w III RP doszło do syntezy oficjalnej i prywatnej pamięci o tej postaci. Piłsudski jest stale obecny w debacie publicznej. Fascynację nim deklarował prezydent Lech Wałęsa, do jego dokonań odwoływał się wielokrotnie prezydent Lech Kaczyński, także Bronisław Komorowski.

Pamięć o zasługach Piłsudskiego zaspokaja poczucie dumy Polaków z własnej historii. Pozostaje on niekwestionowaną ikoną. Jednocześnie obserwujemy proces „fraternizacji” z postacią Dziadka. Ze sceny schodzi pokolenie pamiętające go osobiście, niekiedy wytykające wstydliwe epizody w jego biografii. Młodym Piłsudski kojarzy się jako sympatyczny starszy pan, postać z rodzinnego albumu w kolorze sepii.

Spoglądając na Piłsudskiego z perspektywy czasu, można zaryzykować tezę, że od początku ścierały się dwa procesy: tendencja do sakralizacji pamięci i przeciwstawna jej strategia dyskredytowania. Paradoksalnie, oba historyczne wyobrażenia o tej postaci wzajemnie się unieważniały i jednocześnie dopełniały. Dyskutując o Piłsudskim, spieramy się o sens dziejów Polski w XX w.

***

Pełną wersję tego artykułu można przeczytać w „Pomocniku Historycznym” z serii Biografie „Józef Piłsudski. Wielki Dziadek Polaków”, wydanym z okazji 80 rocznicy śmierci Marszałka. Do kupienia w dobrych punktach sprzedaży i na www.sklep.polityka.pl. Gorąco polecamy.

Polityka 19.2015 (3008) z dnia 05.05.2015; Historia; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie ma jednego Piłsudskiego"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną