Worek Falaise
Po udanym lądowaniu 6 czerwca siły alianckie w Normandii znalazły się w impasie. Wielki problem dla sztabu generała Eisenhowera stanowiła logistyka – wąskie gardło prowizorycznego portu Arromanches, zbudowanego z betonowych kesonów i wraków zatopionych okrętów, nie mogło początkowo dostarczyć walczącym dywizjom wystarczającej liczby amunicji, materiałów pędnych oraz coraz bardziej potrzebnych uzupełnień stanów.
W pierwszych dniach po inwazji sytuację taktyczną sprzymierzonych ratowała artyleria okrętowa oraz miażdżące panowanie w powietrzu. Dodatkową przewagę dawała niezgoda w niemieckim sztabie dotycząca przebiegu bitwy obronnej. Dowodzący niemieckimi siłami feldmarszałek Gerd von Rundstedt zamierzał wciągnąć alianckie dywizje w głąb Normandii i tam zniszczyć je w bitwie pancernej; marszałek polny Erwin Rommel, słynny „lis pustyni”, miał inne zdanie – uważał, że należy wykorzystać moment, w którym Wehrmacht i SS mają jeszcze przewagę, i zlikwidować siły inwazyjne jak najbliżej plaż. Spór pomiędzy dowódcami rozstrzygnął Hitler, nakazujący twardą obronę zgodnie z preferowaną przez siebie metodą „walki do ostatniego żołnierza”. 17 lipca Rommel został poważnie ranny w ataku myśliwców na jego samochód, zaś von Rundstedta zastąpiono posłusznym Hitlerowi feldmarszałkiem von Klugem.
Wojska sprzymierzonych dreptały jednak w miejscu – Brytyjczycy zaangażowali się w długotrwałą bitwę o Caen, niewielkie przemysłowe miasto z ważnym węzłem drogowym, którego opanowanie miało otworzyć drogę w głąb Normandii. Walki o zmienione w ruinę Caen trwały od 7 czerwca do 19 lipca. Z kolei Amerykanie przez trzy tygodnie walczyli o opanowanie portu w Cherbourgu (6–30 czerwca). 25 lipca w okolicach miasta Saint-Lo rozpoczęła się operacja „Cobra”.