Żyzną glebą, na której cała afera mogła wyrosnąć, była zaburzona w zgodnej opinii ludzi mu współczesnych, a także dzisiejszych historyków, osobowość Wilhelma II Hohenzollerna. Przyszły cesarz urodził się z niedorozwojem lewego ramienia, co stało się przyczyną odrzucenia ze strony jego matki cesarzowej Wiktorii. Poddawany był tyleż okrutnym (elektryczna stymulacja), co bezskutecznym zabiegom medycznym mającym przywrócić sprawność niewładnej kończynie. Ojciec Fryderyk był zdominowany przez żonę i wycofał się z zadania wychowania syna. Kiedy zabiegi medyczne nie przyniosły rezultatu, przyszły cesarz został oddany na wychowanie dr. Georgowi Hinzpeterowi. Wychowawca wprowadził surowy pruski dryl, który miał Wilhelma doprowadzić do męskości. W wieku ośmiu i pół roku ze względu na swoje inwalidztwo Wilhelm nie potrafił utrzymać się w siodle. Pomimo ciągłych bolesnych upadków musiał wciąż siadać na koń, aż do skutku. Okrutne ćwiczenie trwało bez przerwy kilka tygodni, ale w końcu wychowawca odniósł sukces i kronprinz opanował sztukę jeździecką.
Skutkiem zaburzonej socjalizacji cesarza była jego potrzeba ciągłego utwierdzania się w swojej męskiej roli, idealizacja wszelkich Männerbunds i męskich rozrywek: polowań, żeglugi, spotkań wyłącznie w męskim towarzystwie, także – mimo nawiązywanych, szczególnie w latach 80., romansów – zasadnicza awersja do kobiet.
Tę cechę kajzera – jak przekonuje Isabel V. Hull, autorka książki „The Entourage of Kaiser Wilhelm II, 1888–1918” – próbowały wygrać dla swoich potrzeb dwa męskie kręgi: arystokratyczny i homoseksualny stół liebenberski z jednej strony oraz zatwardziali pruscy militaryści z drugiej.