Blada twarz Winnetou
Blada twarz Winnetou. Ani Goethe, ani Mann nie mieli tylu czytelników co Karol May
Był tłumaczony na 40 języków – ostatnio na japoński. Jeśli przygody Winnetou – wodza Apaczów – i jego białego brata Old Shatterhanda ujmą także Chińczyków, to saski blagier i oszust może zostać mistrzem świata.
Karol May urodził się w 1842 r. jako piąte spośród czternaściorga (dziewięcioro nie przeżyło trzeciego roku) dzieci tkacza z małej miejscowości w saskich Rudawach. Ojciec był cholerykiem. Matka zahukana i obojętna. Dziećmi zajmowała się babka, poetka z bożej łaski, jak w swej autobiografii napisze May – znakomicie opowiadała bajki. Podobno do czwartego roku życia Karol był niewidomy. Trudno powiedzieć, czy to z braku witaminy A, jakichś traumatycznych doznań, czy to tylko kolejna konfabulacja człowieka, który całe życie opowiadał o sobie niestworzone rzeczy – jakby żył w światach równoległych.
Biografia Karola Maya to temat powieściowy. I tak zresztą została opisana przez Ericha Loesta, pisarza i więźnia politycznego w NRD, który dobrze rozumiał tęsknoty nieprzystosowanego młodego człowieka z biednej rodziny, jego chęć wyrwania się z gnuśnej prowincji, żądzę awansu, ucieczkę w psychotyczne kradzieże, a w więzieniu – w rojenia o pełnym przygód życiu i zwycięstwie wyższej sprawiedliwości nad bezdusznym prawem.
Napiętnowany został wcześnie. Za kradzież sześciu świec – z ich wosku chciał siostrze zrobić prezent na gwiazdkę – wyrzucono go z seminarium nauczycielskiego. Jednak pozwolono ukończyć naukę w innym mieście. Za kradzież zegarka – w autobiografii twierdził, że go pożyczył – został skazany na trzy tygodnie więzienia. Potem próbował się utrzymać na powierzchni jako nauczyciel domowy. Coś tam pisał. Ale nie mogąc się wybić, bujał i oszukiwał. Za wyłudzenie futra dostał cztery lata.