Nawet jeśli była to globalizacja na miarę tamtych czasów, z dzisiejszej perspektywy wkład Fenicjan w rozwój cywilizacji miał charakter globalny. W końcu rozpropagowany przez nich w VII w. p.n.e. system monetarny, który w dziedzinie wyrażania wartości skutecznie zastąpił stosowany wcześniej system wagowy, funkcjonuje do dziś. Pieniądze i system prostych znaków odpowiadających dźwiękom mowy, łatwy do opanowania dla każdego kupca, stanowiły praktyczne udogodnienia ułatwiające gospodarczą dominację w ówczesnym świecie, ale nie bez znaczenia było też wyczucie rynku i zmysł do interesów.
Fenicjanie podbijali świat nie korzystając z siły armii, tylko ze sprytu i intelektu. Ich sukces wzbudził zazdrość. Dlatego już 3 tys. lat temu przyczepiono im łatkę podstępnych kupców, którzy dla zysku sprzedadzą nawet przyjaciela. Złą prasę zapewnili im sąsiedzi, a pech chciał, że tylko teksty tych właśnie sąsiadów zachowały się do dziś.
Co prawda to nie Fenicjanie wymyślili alfabet (najstarszym systemem alfabetycznym było tzw. pismo protokananejskie, powstałe ok. 1700 r. p.n.e.), ale to oni go rozpowszechnili, przyczyniając się do powstania alfabetu greckiego, hebrajskiego i arabskiego. W powstałym w XI w. p.n.e. 22-literowym alfabecie fenickim nie było samogłosek i jak przystało na Semitów słowa zapisywano od prawej do lewej. Poza tym niewiele więcej jesteśmy w stanie powiedzieć o fenickim piśmiennictwie, gdyż inskrypcje, które się zachowały, są bardzo krótkie. Czyżby ci wielcy propagatorzy alfabetu nic o sobie nie napisali?
Złośliwi twierdzą, że robiąc notatki biznesowe nie mieli czasu na zapisywanie historii, ale tekst wyryty na sarkofagu Eszmudazara II, króla Sydonu z VI w. p.n.e., dowodzi czego innego – najprawdopodobniej papirusy, skóry i pergaminy z dłuższymi teksami nie przetrwały w wilgotnym klimacie nadmorskich miast fenickich.