Jaśnie Wielmożny Pan Izrael Kalmanowicz Poznański, syn Kalmana i Małki Lubińskiej, właściciel ogromnych zakładów włókienniczych w Łodzi, leżał na łożu śmierci. Była pogodna wiosna 1900 r., przez lekko uchylone okna pałacowej sypialni od wczesnych porannych godzin wdzierał się turkot bryczek i wozów sunących po kocich łbach ulicy. Bardziej od myśli o zbliżającym się końcu burzliwego życia w osiągnięciu spokoju ducha przeszkadzał mu ten nieustanny hałas. Zrób z tym coś – prosił swoją żonę Lalę. Jeszcze tego samego dnia Lala, czyli Leonia, poleciła wymościć ulicę matami ze słomy i siana. Gdy 18 kwietnia Izrael ostatecznie zamknął oczy, za oknami panowała całkowita niemal cisza. Tylko z pobliskiej tkalni dobiegał monotonny stukot pracujących krosien; ten jednak nigdy mu nie wadził. To była muzyka jego życia.
Jeszcze zanim kondukt żałobny ruszył w drogę na nowy cmentarz żydowski, gdzie wkrótce potem wzniesiono majestatyczne mauzoleum Poznańskich – najstarszy syn, 48-letni Ignacy Izaak, zamknął się w gabinecie ojca, aby jako nowy prezes zarządu Spółki Akcyjnej I.K. Poznański kontynuować dzieło, które z wielkim trudem – i niemałą dozą bezwzględności – poczęte zostało w okresie, gdy Łódź (która w 1815 r. liczyła zaledwie 799 mieszkańców) przekształcała się w największy ośrodek przemysłu włókienniczego. Na biurku Ignacego Poznańskiego piętrzyły się teczki dokumentów, z których wynikało, że majątek firmy wynosi 11 mln rubli. Do wybuchu I wojny światowej kolejni spadkobiercy powiększyli wartość przedsiębiorstwa trzykrotnie.
Drugi po Scheiblerze
Manufaktura Poznańskiego, zatrudniająca 7 tys. robotników, była drugim największym zakładem przemysłowym w Łodzi. Największym i najbogatszym fabrykantem był Karol Scheibler, który pojawił się w mieście w połowie XIX w.