Historia

Trauma z Trianon

Czerwiec 1920 r., delegacja węgierska podczas rozmów pokojowych w Trianon Czerwiec 1920 r., delegacja węgierska podczas rozmów pokojowych w Trianon Roger Viollet / East News
Węgrzy czują się w Europie narodem najbardziej pokrzywdzonym przez historię. Symbolem narodowej traumy jest podpisany 90 lat­ temu traktat w Trianon. Dzisiejsze nastroje, jak i napięcia z sąsiadami mają w nim swoje źródło.
Jarosław Krysik/Polityka

Węgrzy od średniowiecza nie wygrali żadnej wojny, mimo że wielokrotnie próbowali zbrojnie pozbyć się obcych władców: tureckich Osmanów i austriackich Habsburgów. Niemniej na początku XX w. ich państwo było ponad trzykrotnie większe i miało ponad dwa razy więcej ludności niż dzisiaj. Nie było jednak w pełni niepodległe – z Cesarstwem Austriackim łączył je wspólny monarcha, armia i polityka zagraniczna. Choć ówczesnych patriotów ten stan rzeczy ogromnie frustrował, dziś te czasy wydają się złotą epoką w dziejach Węgier. Zakończyła ją pierwsza wojna światowa, której austro-węgierska monarchia nie przetrwała; w wyniku klęski w Budapeszcie wybuchła rewolucja i powstała inspirowana rosyjskim przykładem Węgierska Republika Rad.

Zwycięscy alianci nie byli skłonni obchodzić się zbyt delikatnie ani ze swoimi przeciwnikami z czasów wojny, ani z komunistami. Połączona ofensywa wojsk czeskich, serbskich, francuskich i rumuńskich zmiotła w 1919 r. z powierzchni ziemi Węgierską Republikę Rad, a Budapeszt zajęli Rumuni, rekwirując wszystkie publiczne telefony i masę innego sprzętu. W listopadzie za zgodą aliantów do miasta wkroczyła pośpiesznie sklecona Armia Narodowa ostatniego dowódcy austro-węgierskiej floty i adiutanta cesarza Franciszka Józefa, admirała Miklosa Horthyego. Rządowi admirała pozostało przyjąć do wiadomości wolę zwycięzców. 4 czerwca 1920 r. w pałacu Grand Trianon w Wersalu podpisano traktat pokojowy między Węgrami a państwami ententy: USA(które go nie ratyfikowały), Wielką Brytanią, Francją, Włochami, Rumunią, Królestwem Serbów, Chorwatów i Słoweńców (późniejsza Jugosławia), Czechosłowacją i Polską.

Opuszczone flagi

Warunki podyktowane Węgrom w traktacie były bardzo ciężkie: obszar kraju zmniejszył się z 325 do 93 tys. km kw., a ludność z 21 do 8 mln. Poza granicami nowego państwa pozostały Siedmiogród (czyli Transylwania), Słowacja, Chorwacja, Banat i Baczka, Ruś Zakarpacka i Burgenland. Jedynie w tej ostatniej prowincji wolno było zorganizować plebiscyt, w wyniku którego przy Węgrzech pozostała jej dawna stolica – Sopron. Węgry miały zapłacić reparacje wojenne, zabroniono im utrzymywać armię powyżej 35 tys. żołnierzy, lotnictwo i marynarkę wojenną (nie miały już zresztą dostępu do morza...) oraz przemysł wojskowy, a nawet budować linie kolejowe szersze niż jednotorowe. Samo terytorium odstąpione Rumunii było większe od tego, co pozostawiono Horthyemu. Poza granicami państwa znalazło się prawie 3,5 mln Węgrów, czyli mniej więcej jedna trzecia narodu.

Feralnego 4 czerwca 1920 r. w całym kraju bito w dzwony i odprawiano żałobne nabożeństwa, gazety ukazały się w czarnych obwódkach; szkoły, urzędy i sklepy zamknięto, na 5 minut stanęła publiczna komunikacja, flagi państwowe opuszczono – i w tym położeniu pozostały aż do 1938 r. Przewodniczący delegacji na konferencję pokojową w Paryżu hrabia Albert Apponyi odmówił podpisania traktatu. Zamiast niego zrobili to minister zdrowia i ambasador w Paryżu którzy zaraz potem zrezygnowali ze stanowisk i wycofali się z życia publicznego.

Węgierska opinia publiczna nie przyjęła do wiadomości, że Trianon było nie tylko skutkiem przegranej wojny, ale też lekkomyślnej i egoistycznej polityki prowadzonej wcześniej. Wielkie Węgry sprzed wojny tylko w połowie zamieszkiwali etniczni Węgrzy – ale to do nich należała prawie cała władza, którą wykorzystywali, aby narzucać innym narodowościom swój język i kulturę. Przekonanie o własnej wyższości wzmacniał fakt, że stanowili kulturalną i majątkową elitę kraju, zwłaszcza tam, gdzie byli w mniejszości – trochę tak jak Polacy na Kresach Wschodnich. Tylko Chorwacja cieszyła się formalną autonomią, ale i to politycy z Budapesztu ledwo tolerowali, domagając się np., żeby na chorwackich kolejach mówić tylko po węgiersku.

Symbolem polityki zawziętej madziaryzacji był hrabia Apponyi, autor reformy edukacji, wedle której nauczycielami w szkołach wszystkich stopni mogli być tylko Węgrzy i tylko po węgiersku należało w nich uczyć. Polityka ta nie nastroiła mniejszości narodowych zbyt przychylnie do idei węgierskości i sprawiła, że alianci lekką ręką rozdali węgierskie ziemie ich sąsiadom. Anglicy, Francuzi i Amerykanie niezbyt dokładnie zdawali sobie sprawę, kto te ziemie zamieszkiwał i jakimi mówiono tam językami – liczyło się dla nich to, że Rumuni, Czesi i Serbowie byli sprzymierzeńcami z czasów wojny i obiecali wprowadzić u siebie demokrację.

Rocznicowa żałoba

Przez cały okres międzywojenny Węgry żyły w atmosferze oficjalnej żałoby po Trianon, a naczelnym imperatywem wszystkich rządów była rewizja postanowień traktatu. Od października 1920 r. we wszystkich szkołach uczniowie odmawiali tzw. modlitwę narodową: „Wierzę w Boga/ Wierzę w Ojczyznę/ Wierzę w Sprawiedliwość/ Wierzę w Zmartwychwstanie Dawnych Węgier”. W rocznice Trianon żałobę przywdziewał parlament, urzędnicy i miliony obywateli. Ich uczucia wyrażały do dziś powtarzane slogany: Mindent vissza! (Wszystko z powrotem!), Nem, nem, soha! (Nie, nie, nigdy!) oraz: Okrojone Węgry to nie kraj, całe Węgry to kraj.

Węgry stały się królestwem bez króla – ponieważ na życzenie ich sąsiadów alianci zabronili powrotu Habsburga na tron. W jego imieniu rządził regent Horthy, co zapewniało mu bardzo wygodną i dożywotnią pozycję w systemie władzy. Ideę królestwa symbolizowała korona świętego Stefana, spajająca wszystkie ziemie kiedykolwiek do niej należące; a zatem póki znajdowała się na zamku królewskim w Budapeszcie, teoretycznie dawne Węgry wciąż istniały. Celebrując narodową żałobę Horthy sprawił, że opinia publiczna jakby zapomniała, że tylko zgodzie na Trianon zawdzięczał swą władzę.

Patriotyczna frustracja znalazła więc ujście w teoriach spiskowych: winni byli Żydzi, którzy sprowadzili na Węgry i rewolucję, i Trianon. Przed I wojną antysemityzm nad Dunajem był umiarkowany, m.in. dlatego, że silnie zasymilowani do kultury węgierskiej Żydzi stanowili wzorową mniejszość etniczną, dokładnie taką, jaką pragnęli widzieć konserwatywni węgierscy politycy: zmadziaryzowaną i trzymającą się z dala od polityki. W międzywojennych Węgrzech nie było już prawie mniejszości i wzorowi Żydzi przestali być potrzebni. W rezultacie pod koniec lat 30. nad Dunajem bez oporów wprowadzono rasistowskie ustawy wzorowane na nazistowskich pomysłach, drastycznie ograniczające prawa obywatelskie żydowskiej mniejszości.

Według innej interpretacji Trianon wzmogło odwieczną węgierską frustrację i poczucie bezsilności.Popularne teorie głoszące, że Węgrzy są smutni i melancholijni, ponieważ są małym narodem mówiącym niezrozumiałym dla sąsiadów językiem i zamieszkującym monotonną równinę – pusztę, otrzymały potężny impuls. Według urodzonego w Budapeszcie Arthura Koestlera „być Węgrem, oznacza cierpieć na zbiorową neurozę”.

W latach 1938–1941 Horthyemu udało się, dzięki poparciu Hitlera, prawie bez walki zrewidować Trianon. Po rozbiciu Czechosłowacji przez Niemców Węgrzy zajęli południową Słowację i Ruś Zakarpacką (dzisiejsza Ukraina Zakarpacka). Po zajęciu przez ZSRR rumuńskiej Besarabii, zagrozili osłabionym sąsiadom wojną i otrzymali od nich północny Siedmiogród. Po ataku Niemiec na Jugosławię (z którą traktat o neutralności podpisano zaledwie cztery miesiące wcześniej) zajęli część Banatu. „Oswobodzono” 2 mln Węgrów, a terytorium królestwa powiększyło się do 172 tys. km kw. Ceną za to wszystko był udział w wojnie z ZSRR.

Kiedy Horthy poprosił aliantów o rozejm, Niemcy zareagowali inwazją i zainstalowali nad Dunajem rząd rodzimych faszystów – tzw. strzałokrzyżowców. Węgierskich Żydów wymordowano, a strzałokrzyżowcy wytrwali u boku Hitlera aż do końca. Nic dziwnego więc, że po wojnie mocarstwa przywróciły granice z Trianon – tyle że były to teraz granice Węgierskiej Republiki Ludowej.

Komunistyczne Węgry nie mogły domagać się rewizji tych granic – były to bowiem granice sojusznicze, a na ich straży stała Armia Czerwona. Żałoby po Trianon nie obchodzono już oficjalnie, a narodowy resentyment próbowano przekuć w oskarżenie pod adresem przedwojennych władz. „Rząd węgierskiej klasy rządzącej podpisał traktat w Trianon – głosił podręcznik do historii z 1960 r. – gdyż za wszelką cenę chciał zabezpieczyć swą władzę. Horthyści zdradzili i zadali cios w plecy Armii Czerwonej, która chroniła granice kraju”. Budapeszt nie mógł już też dopominać się o los węgierskich mniejszości za granicą, które spotkały liczne prześladowania – najcięższe w Rumunii Ceausescu, gdzie w ramach tzw. polityki systematyzacji przeprowadzano masowe wysiedlanie Węgrów z terenów, które zamieszkiwali od stuleci. Dopiero pod koniec lat 80. doszło nad Dunajem do demonstracji w ich obronie.

Karta Węgra

Również po 1990 r. Trianon nie jest kwestią politycznie wygasłą. Ostatniego polityka, który otwarcie domagał się zmiany granic, zdymisjonowano co prawda w 1993 r. – był to wiceminister Raffay, autor książki „Węgierska tragedia”, gdzie Rumunów, Serbów i Słowaków określał mianem najeźdźców. Jednak hasło: „Prawdziwy Węgier to taki, którego boli Trianon”, pozostaje aktualne przynajmniej dla części klasy politycznej, w tym dla wielu zwolenników FIDESZ, który właśnie ponownie wygrał wybory, a zwłaszcza dla jego lidera Viktora Orbána. Sprowadza się ono do specjalnej troski o węgierską diasporę tuż za granicami i wywołuje alergiczne reakcje u sąsiadów – zwłaszcza na Słowacji, gdzie Węgrzy stanowią bezwzględną większość w wielu przygranicznych rejonach.

Pod koniec pierwszej kadencji swoich rządów FIDESZ wystąpił z projektem tzw. karty Węgra z rozmaitymi przywilejami dla rodaków za granicą – co nie pomogło mu wygrać wyborów w 2002 r., zainspirowało natomiast prace nad analogicznym dokumentem dla Polonii na Wschodzie. Jedną z pierwszych decyzji Orbána po tegorocznym miażdżącym zwycięstwie i powrocie do władzy było przyznanie zagranicznym Węgrom prawa do obywatelstwa. Jak dotąd zdołał w ten sposób jedynie rozzłościć Bratysławę, która zagroziła odebraniem praw obywatelskich tym, którzy przyjmą paszport węgierski. Na przekór obu rządom, w wyborach w miniony weekend słowaccy Węgrzy masowo zagłosowali na demonstracyjnie pojednawczą partię Most-Hid, której głównym hasłem jest łagodzenie nastrojów.

W styczniu 2000 r. z inicjatywy prawicy przeniesiono też z Muzeum Narodowego do parlamentu koronę świętego Stefana, a dla jej ochrony powołano Parlamentarny Korpus Świętej Korony (z prezydentem, szefami parlamentu, Trybunału Konstytucyjnego i Akademii Nauk) – pomimo protestów, że korona niespecjalnie nadaje się na symbol republiki, a na dodatek ewidentnie przypomina o pretensjach do utraconych ziem. Niedawno w Budapeszcie powstał też poświęcony im Park Trianon, w którym codziennie o 16.32 odzywa się żałobny dzwon – bo o tej właśnie godzinie 90 lat temu oficjalnie przestały istnieć Wielkie Węgry.

Polityka 26.2010 (2762) z dnia 26.06.2010; Historia; s. 60
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Trump bierze Biały Dom, u Harris nastroje minorowe. Dlaczego cud się nie zdarzył?

Donald Trump ponownie zostanie prezydentem USA, wygrał we wszystkich stanach swingujących. Republikanie przejmą poza tym większość w Senacie. Co zadecydowało o takim wyniku wyborów?

Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
06.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną