Drugie śniadanie w szkołach to niemal wszędzie automaty, w których można kupić batony, kinder - mleczne kanapki i inne obrzydlistwa. Tymczasem zdrowe i smaczne drugie śniadanie można przyrządzić bez kłopotu.
Zmęczeni przemysłową żywnością, byle jaką i bez smaku, szalonymi krowami, koniną w wołowinie i GMO w marchewce, coraz chętniej sięgamy po lokalne produkty.
Na tym, żeby konina w wyrobach z wołowiny pochodziła z Polski, najbardziej zależy farmerom z Irlandii, Wielkiej Brytanii i Niemiec, a także producentom żywności w Czechach, Słowacji i na Węgrzech. Na rynku ostro starły się mięsne interesy.
Mówią: jesteś tym, co jesz. Czy wiedza o tym, co mamy na talerzu, może nas zachęcić do zdrowszego odżywiania?
Jak unijny system ostrzegania o niebezpiecznej żywności zakwalifikował informację o dosypywaniu soli drogowej do niektórych polskich wyrobów? Nie pojawiła się w rubryce „alert”, tylko „news”. Jednak nie jest to zły system.
Zanieczyszczona sól, która trafiała do fabryk spożywczych, wzbudziła strach w całym kraju. Czy jest groźna dla zdrowia – nie wiadomo. Na pewno szkodzi gospodarce. Główną ofiarą nieuczciwych pośredników stała się reputacja polskich producentów żywności.
O międzynarodowych wojnach żywnościowych, które wywołać mogą szynka z klonów lub herbata trująca bakterie, mówi Łukasz Gruszczyński.
Przeciętny Polak w stoisku mięsnym wydaje więcej niż co czwartą złotówkę przeznaczoną na żywność. Chociaż mięso zawsze było u nas towarem politycznym, dziś słabo nadaje się do kampanii wyborczej. Żywność drożeje, ale akurat mięso tanieje.
Greccy rolnicy oszukiwali Unię za pomocą plastikowych drzewek oliwkowych a polscy – fikcyjnych upraw ekologicznych. Tamci łamali prawo, a naszym cwaniakom zarzucić tego nie można. Polskie przepisy sprawiają wrażenie, że są robione pod nich.
W PRL chrupiące bułeczki były niedościgłym symbolem wolnego rynku. Teraz, gdy pieczywo kupuje się prosto z pieca, pojawia się coraz więcej wątpliwości, czy z prawdziwym chlebem ma ono jeszcze coś wspólnego.