Rolnik Bogdan Dziubała wpadł najpierw w objęcia Andrzeja Leppera, a potem w czarną dziurę wymiaru sprawiedliwości. Z objęć się wydobył, chociaż nie za darmo. Z czarnej dziury do dzisiaj wydrapać się nie może.
Polski ruch związkowy to chory organizm. Wpływów politycznych związkowego lobby w niczym nie osłabia spadek liczby związkowców. Wraz z kurczeniem się ich szeregów, przybywa bowiem samych związków. Wszechwładne w wielkich przedsiębiorstwach państwowych, są prawie nieobecne w firmach prywatnych. Powołane do obrony praw pracowniczych przed pracodawcami pozostają w dużym stopniu na ich utrzymaniu.
W Samoobronie doszło do rozłamu. Najwierniejsi do niedawna druhowie Andrzeja Leppera założyli własny związek rolników pod nazwą Ojczyzna. Dziś ujawniają metody działania ich niedawnego wodza. Sugerują m.in., iż uczynił z Samoobrony firmę do zarabiania pieniędzy na strachu i szantażu: za stosowną opłatą odstępował od blokady lub demonstracji.
Wybór, i to niemal przez aklamację, Macieja Manickiego na szefa OPZZ oznacza dla tej organizacji nowy w istocie etap działalności. Chociaż nikt wcześniej nie podejrzewał OPZZ o nadmierną polityczną samodzielność, to jednak Ewa Spychalska była członkiem współpracującego z PPS Ruchu Ludzi Pracy, a zmarły niedawno Józef Wiaderny często podkreślał swą bezpartyjność. Tymczasem Manicki wręcz zakładał nową partię SLD i został wiceprzewodniczącym jej Komisji Rewizyjnej. Wygląda to więc na mocny partyjny desant w Ogólnopolskim Porozumieniu, które w przeszłości sprawiało czasami Sojuszowi niemałe kłopoty.
W pierwszym dniu zjazdu NSZZ Solidarność Marian Krzaklewski zapowiedział, że zrezygnuje z kierowania Akcją Wyborczą Solidarność, jeżeli ugrupowania tworzące Akcję powołają federację (najpóźniej do końca stycznia); wówczas on skupi się na kierowaniu związkiem. Jeżeli federacja nie powstanie, wówczas Solidarność, kierowana oczywiście przez Krzaklewskiego, utworzy własne ugrupowanie, nastawione na realizację programu związku.
Rok temu nad grudniowym zjazdem NSZZ Solidarność w Cetniewie zaciążyły zbliżające się wybory prezydenckie. Związkowcy rwali się, by namaścić Mariana Krzaklewskiego na swego kandydata. Na dyskusję o sprawach związkowych zabrakło czasu. 1–2 grudnia w Spale odbędzie się kolejny zjazd.
Głośne manifestacje, czasami zamieszki na ulicach, konflikty i strajki w zakładach pracy, negocjacje z rządem, obecność w parlamencie – z tego dobrze znane są związki zawodowe. Cała ta działalność koncentruje się jednak prawie wyłącznie w państwowych przedsiębiorstwach i sferze budżetowej. To w tych sektorach związki utrzymują swoją potęgę i polityczne znaczenie, tam dyktują ostre warunki. Tymczasem już 70 proc. Polaków pracuje w sektorze prywatnym. Tam związki praktycznie nie istnieją.
Najpierw okupować, następnie obradować, a potem się zobaczy