Do końca kadencji zostały już tylko trzy posiedzenia – 25 dni poselskiej pracy. Na trzy ważne, hucznie zapowiadane ustawy najpewniej zabraknie czasu.
Konserwatyści i liberałowie z Platformy Obywatelskiej nie dogadali się w sprawie związków partnerskich. Miał być wspólny projekt, a wszystko wskazuje na to, że będą dwa.
Są związki, które łączą, i takie, które dzielą. Do tych ostatnich należą związki partnerskie.
To nie ze związkami partnerskimi jest problem. To sama instytucja małżeństwa i prawo rodzinne wymagają gruntownej przebudowy. Bo przestały chronić współczesną rodzinę.
Trwa zamieszanie wokół słów ministra sprawiedliwości, czy projekty dotyczące związków partnerskich są zgodne z konstytucją. Poruszenie wywołały też opinie Sądu Najwyższego w tej sprawie.
Po niedawnym głosowaniu w Sejmie projektów ustaw o związkach partnerskich wyborcy Platformy Obywatelskiej rozpoczęli akcję, w której wysyłają listy protestacyjne do posłów PO głosujących przeciwko ustawie.
Cena strachu wynosi z grubsza 40 tys. zł na głowę (przed opodatkowaniem), a więc nie jest zbyt wygórowana. Zależy zresztą dla kogo.
Przypadek sprawia, iż Francja i Polska debatują dziś w parlamentach nad podobnymi sprawami.
Jest gorzej niż się Państwu zdaje. Po sejmowym wystąpieniu w debacie o związkach partnerskich wydawać się mogło, że posłanka Krystyna Pawłowicz z PiS osiągnęła szczyt prymitywizmu i pogardy, rzucając w twarz zgromadzonym na galerii młodym gejom i lesbijkom, że są jałowi, społecznie zbędni i rażą jej poczucie estetyki.
Znowu się nie udało. Sejm po raz kolejny ukatrupił kwestię związków partnerskich, odrzucając wszystkie trzy projekty, w tym projekt zgłoszony przez posła Platformy Obywatelskiej.