Nigdy nauczyciele nie zarabiali wielkich pieniędzy, ale też nie byli aż tak poniewierani jak obecnie. W ostatnim roku to już zrobiło się chore.
Kolejne organizacje apelują do władz o oprzytomnienie, racjonalne i wykonalne zasady bezpieczeństwa związane z powrotem do szkół. MEN pozostaje niewzruszony.
Znamy daty egzaminów maturalnych, ale szczegółów ich przeprowadzenia – wciąż nie. Skrajne emocje budzi też termin powrotu do szkół i związane z tym zasiłki opiekuńcze.
Już z chwilą startu akcji przewidywano, że wytrwać w strajku włoskim może być trudniej niż w czasie protestu nauczycieli wiosną 2019 r.
Przedstawiciele grupy „Ja nauczyciel′ka” brali udział w wiosennych pracach tzw. kwadratowego stołu dla oświaty, a dziś chcą dążyć do realizacji 21 postulatów. Między innymi do uszczuplenia podstawy programowej.
Gratulacje, panie prezesie. Do zobaczenia na najbliższej akcji ZNP. Proszę nie zwlekać.
Prezentowane przez PiS arogancja i lekceważenie ustaleń wydają się ostentacyjne. Choć szef MEN Dariusz Piontkowski zapowiadał, że w 2020 r. nauczyciele mogliby liczyć na wzrost pensji, nie ma to odzwierciedlenia w projekcie budżetu.
Mateusz Morawiecki proponuje zmiany przepisów w prawie oświatowym, pozwalające przeprowadzić matury mimo strajku. Co teraz? Czy rząd ostatecznie ograł nauczycieli?
Tam, gdzie protest trwa, mogą nie zebrać się rady klasyfikacyjne, niezbędne, by postawić uczniom oceny końcowe. Bez ocen końcowych matury zdawać nie można. A czas na ich wystawienie mija jutro.
Dyrektorzy strajkują rękami swoich nauczycieli. Mają swoje cele do osiągnięcia. A komitet strajkowy to jeszcze jeden zespół nauczycieli, którym kieruje dyrekcja. Strajk został, jak wszystko w szkole, zawłaszczony przez władzę.