Rząd planuje zwiększyć liczbę umów, od których trzeba płacić składki emerytalno-rentowe. Jednak po reformie wciąż pozostaną równi i równiejsi, a moment wprowadzenia zmian trudno uznać za najszczęśliwszy.
Drobny przedsiębiorca, który chce odroczyć płacenie składek, dostaje do wypełnienia długi i skomplikowany wniosek. Koronawirus może poczynić ogromne spustoszenie na świecie, ale w starciu z naszym ZUS na pewno polegnie.
W Polsce potwierdzono do tej pory 287 przypadków zakażenia koronawirusem. Dziś rząd ogłosił pomysły na uchronienie gospodarki w czasie kryzysu.
Już po zamknięciu giełdy w poniedziałek wieczorem z pomocą ruszył Narodowy Bank Polski. Zapowiedział działania na niespotykaną dotąd w kraju skalę.
Rząd PiS dopiero teraz dowiedział się, że program 500 plus, który rocznie kosztuje nas 42 mld zł, nie wpływa na zwiększanie dzietności. Więc rozważa kolejny rewolucyjny pomysł – żeby od liczby dzieci zależała… wysokość przyszłej emerytury.
Drastyczne ograniczanie praw do zabezpieczenia społecznego ZUS nazywa „uszczelnianiem” – i zamierza „uszczelniać” coraz skuteczniej. Wracamy do XIX-wiecznego kapitalizmu?
W 2020 r. miesięczne zobowiązania przedsiębiorców z tytułu ubezpieczeń społecznych wyniosą 1431,48 zł. To więcej o 114,51 zł (8,7 proc.) niż w zeszłym roku.
Polska będzie jedynym krajem w Unii Europejskiej, który oskubie nawet chorych na raka albo zmusi ich, by wstrzymali się z leczeniem. Pogratulować wrażliwości i wyobraźni.
Nawet bez nowych wydatków Fundusz Solidarnościowy jest pod kreską. Po nowelizacji trzeba będzie wydać dodatkowo na renty socjalne ok. 4 mld zł, na 13. emerytury ok. 9–10 mld zł. Czy wobec tego fundusz którychś świadczeń nie wypłaci?
Partia Jarosława Kaczyńskiego liczyła, że jeśli Jarosław Gowin i posłowie Porozumienia się zbuntują, to jej projekt zniesienia limitu składek dla najlepiej zarabiających poprą posłowie Lewicy. Nic z tego.