ZUS stał się, jak kopalnie, czarną dziurą, która pochłonie każde pieniądze. Dotacja z budżetu w 2000 r. wyniesie aż 16,7 mld zł. Zwykliśmy uważać, że przyczyny tego stanu rzeczy są dwie: za dużo ludzi przystąpiło do II filaru, uszczuplając w ten sposób kasę ZUS, oraz za mała jest ściągalność składek. Jest także powód trzeci, najważniejszy - tylko połowa składki jest wykorzystywana racjonalnie.
Reklamy niektórych towarzystw emerytalnych namąciły nam w głowach, obiecując dostatnią starość. Tymczasem - w najlepszym razie - nasze przyszłe świadczenie z I (ZUS) i II (otwarty fundusz emerytalny) filaru łącznie będzie zbliżone do połowy zarobków. Osoby zarabiające bardzo dużo mogą liczyć na jeszcze mniej. Różnicę miał niwelować filar III, czyli dobrowolne oszczędzanie, ale ciągle go nie ma.
Rząd postanowił załatać wielomiliardową dziurę w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Tym samym nie dojdzie do blamażu państwa. Gigantyczne koszty ratowania ZUS położyły się jednak głębokim cieniem zarówno na toczonej właśnie w Sejmie dyskusji o przyszłorocznych podatkach jak i na konstruowaniu nowego budżetu.
Nie cichnie burza wokół ZUS i jego finansowych kłopotów. Spośród 900 tys. emerytów i rencistów, którzy w minionym tygodniu mieli otrzymać pieniądze, kilkadziesiąt tysięcy w różnych częściach kraju nie dostało ich na czas. Zakład kontrolują inspektorzy skarbowi i pracownicy NIK. Nad jego przyszłością debatował rząd. Wśród wielu różnych instytucji cierpiących z powodu informatycznej niemocy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych znalazło się także 21 Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE). Początkowo bagatelizowały one cały problem, ale dłużej robić tego nie sposób.
Kasa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jest pusta, a jego finansowa płynność - zagrożona. Tylko we wrześniu ZUS pożyczył w siedmiu bankach ponad miliard złotych. Wicepremier i minister finansów Leszek Balcerowicz wysłał do ZUS ekipę kontrolerów skarbowych. Mają oni odpowiedzieć na pytanie, czy Zakład nadal będzie się pogrążać w długach, grozić stabilności budżetu państwa i dezorganizować reformę całego systemu emerytalnego?
ZUS twierdzi, że dlatego przekazał funduszom emerytalnym zaledwie 10 proc. należnych składek, bo ma kłopoty z identyfikacją osób, które zawarły umowy z funduszami. Zdaniem prezesa Stanisława Alota, winę za to ponosi polskie prawo. Przy okazji objawił się niesłychany bałagan w państwowych bazach danych.
Ponad cztery miliony osób, które związały się już z wybranym towarzystwem emerytalnym, niepokoi fakt, że ich składki, zamiast pracować na przyszłą emeryturę, leżą na nieoprocentowanym koncie w NBP. Do końca czerwca fundusze otrzymały pieniądze zaledwie 123 tys. osób i traktują to jako dowód, że system komputerowy w ZUS nie działa.
W minionym tygodniu 9,7 mln rencistów i emerytów dostało niepokojącą wiadomość. Zakład Ubezpieczeń Społecznych nieoczekiwanie wziął w dwóch dużych bankach 790 mln złotych krótkoterminowej pożyczki tylko po to, żeby wypłacić ludziom wszystkie marcowe należności. Wyszło więc na to, że ZUS, który od dawna zbiera cięgi za opieszałość i złe przygotowanie do reformy, teraz zaczął żyć na kredyt. Dla państwowej instytucji, przez której kasy każdego roku przepływa połowa budżetowych pieniędzy, nie jest to dobra reklama. Powstało też pytanie: co będzie w kwietniu i w maju? I czy ZUS, niezależnie od gwarancji Skarbu Państwa, przypadkiem nie zostanie bankrutem?
Powstał pomysł stworzenia silnego aparatu represyjnego, sprawdzającego zwolnienia lekarskie. W rolę kontrolerów i sędziów wcielą się lekarze orzecznicy pracujący w ZUS (jest ich obecnie tysiąc). Do tej pory przyznawali renty, teraz mają przejąć od lekarzy udzielających zwolnień prawo wglądu w dokumentację medyczną, otrzymają też uprawnienia do kontrolnego badania chorych, którzy przebywają na długich zwolnieniach.
Fachowcy twierdzą, że uruchomienie - jak to zaplanowano - Kompleksowego Systemu Informatycznego w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych (KSI ZUS) 1 kwietnia jest nierealne. W ZUS powiadają, że to nieprawda. Główny wykonawca zaś, gdyńska firma Prokom Software SA, twierdzi, że "prace przewidziane po naszej stronie przebiegają zgodnie z przyjętym harmonogramem". Jednak już 15 maja może się okazać, że KSI ZUS będzie co prawda istniał, ale nie będzie pracował. Aż strach pomyśleć o skutkach komputerowego chaosu.