Słynny „złoty pociąg” ze zrabowanymi przez Niemców skarbami i mieniem węgierskich Żydów, który na zlecenie Adolfa Eichmanna wyruszył w grudniu 1944 r. z Budapesztu i potem zaginął bez śladu, odnalazł się po pół wieku z górą! Ślady losów zaginionego majątku o wartości ponad 2 mld dolarów odnaleźli przedstawiciele amerykańskiej komisji powołanej do badania spraw Holocaustu w... jednym z państwowych archiwów USA. Odkrycie to wywołało sensację nie tylko na Węgrzech.
Złoto musi mieć szczególny blask, jeżeli Inkowie w dalekiej Ameryce, nie wiedząc o istnieniu Europy, podobnie jak nasi przodkowie, nie wiedząc o tamtych, wydźwignęli ten metal na najwyższy postument i uczynili z niego przedmiot pożądania, symbol władzy, miarę wartości. Mitycznego króla Midasa głód złota przywiódł do zguby, karawany kupców ze złotem wędrowały z Europy aż do Chin. Gorączka złota ściągnęła tysiące obieżyświatów do Kalifornii, dla wykonania planu produkcji złota wysłano tysiące więźniów do gułagów Kołymy. Ale dziś coraz częściej słychać, że cena złota spada, że traci ono swe znaczenie w gospodarce. Czy jego blask ściemniał?
Zwrot majątków żydowskich ofiar wojny był tematem zakończonej 3 grudnia konferencji w Waszyngtonie z udziałem 45 państw i kilkunastu organizacji żydowskich. Wartość majątków zrabowanych Żydom w 20 okupowanych krajach szacuje się na 9 do 14 mld dolarów. Nie chodzi tylko o pieniądze - podkreślają organizatorzy spotkania. Sprawa wywołuje jednak wątpliwości także wśród Żydów.