SS „Stephen Hopkins”, frachtowiec typu „Liberty”, który zatopił niemieckiego raidera.
Kto z powojennej generacji nie śpiewał tego wyznania podszytego obawą, że może jednak trzeba będzie na dnie lec? Tamto morze właśnie się kończy.
Wiatr jest zbyt tanim i ekologicznym źródłem energii, żeby nie wykorzystywać go w transporcie morskim. Najnowsze technologie sprawią, że żagle wrócą na pokłady statków.
Jedni szukają ciszy, bliskości natury. Inni swoimi luksusowymi jachtami nawet nie wypływają z portu, imprezując przy nabrzeżu. W żeglowaniu jak w życiu – dla jednych ważny rejs, dla innych lans.
Rząd uparł się, żeby budować promy w Polsce. Szkoda tylko, że traci na tym największy państwowy armator.
Kiedyś marynarzom wszyscy zazdrościli. Dziś mało kto wie, że istnieją. Tymczasem Polska jest potentatem na morskim rynku kapitanów i oficerów.
Żony marynarzy budzą zawiść innych żon. Złowiły jeleni i trwonią ich dolary w solariach.
Ekonomiści przestrzegają: cud gospodarczy, który ma się dokonać za sprawą regulacji rzek, jest bardziej niż wątpliwy.
W obecnych i dawnych granicach Rzeczpospolitej wykopano kilkadziesiąt wodnych kanałów. Niektóre są świadectwem wybujałej ambicji pomysłodawców. O czym warto pamiętać, gdy obecny rząd forsuje kosztowny program kanalizacji rzek.