W „Weselu” Wyspiańskiego Dziennikarz mówi do Czepca: „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna”. To typowa deklaracja jednego z punktów narodowej mitologii, że można, a nawet trzeba odgrodzić się od świata, a wtedy będziemy szczęśliwi jak nikt.
W 1979 r. Stefan Kisielewski napisał, że do zniszczenia PRL nie trzeba wojny, wystarczą dwa tygodnie mrozu – 44 lata później jest podobnie. Co tymczasem czyni tzw. dobra zmiana?
Od personalnych uprzedzeń i drobnych irytacji do prób wielkiej cywilizacyjnej rewolty. Droga Zdzisława Krasnodębskiego i Ryszarda Legutki do polityki wyjaśnia, dlaczego antyeuropejska polityka PiS oparta jest na tak prostych odruchach.
W Karpaczu Jarosław Kaczyński i jego doradcy wygłosili ostre antyunijne credo. Słowa europosła PiS Zdzisława Krasnodębskiego o „zagrożeniu z Zachodu” nie były więc przypadkowe. Można się tylko zastanawiać, czy ta taktyka będzie skuteczna.
To, że Zdzisław Krasnodębski znów opowiada bzdury, nie razi mnie tak bardzo jak jego organiczna wprost niewdzięczność. Jak wyjaśnia swoje szokujące słowa o Unii Europejskiej?
To, co jest groźne dla jeszcze raczkującej demokracji w Polsce, to coraz bardziej uniwersalny zakres zasady, że wprawdzie wszyscy u nas są równi, ale niektórzy równiejsi. I to znacznie.
Prof. Zdzisław Krasnodębski latami grawitował ku PiS, aż został „jedynką” warszawskiej listy tej partii do Parlamentu Europejskiego – w istocie prestiżowym kandydatem numer jeden tej partii. Czym sobie na to zasłużył?
Profesorowie w gronie ekspertów zespołu Macierewicza i w „rządzie” Piotra Glińskiego dowodzą, że mimo etykiety partii antyinteligenckiej PiS ma pewne wsparcie profesury. Kim są naukowcy, którzy garną się do tej partii i dlaczego to robią?
Prof. Zdzisław Krasnodębski o chorobie polskiej demokracji, braku wiary w elitę i o przeszłości, która może nas otwierać na przyszłość
„Demokracja peryferii” Zdzisława Krasnodębskiego aspiruje do rangi kamienia filozo-ficznego naszego swojskiego nurtu neokonserwatywnego. W pierwszej części – na poziomie scholastycznych wykładów mogących zapewnić grant na Harvardzie, w drugiej – ideologii zrozumiałej nawet w Kłaju.