Prokurator generalny nie pochwala „łamania konstytucji”, jakiego mieliby się dopuszczać sędziowie TK.
Przegłosowany właśnie przez większość parlamentarną powrót do modelu procesu karnego, w którym wiodącą rolę gra sędzia, nie na wiele się zda, jeśli nie zostaną stworzone mechanizmy pomocy prawnej dla słabszych stron postępowania.
Już wiadomo, jak będzie. Ludzie Zbigniewa Ziobry wracają. Jego „zakon”, ci którzy przy nim byli poprzednim razem, przeczekali PO, teraz znowu wchodzą do gry. A on sam dostał właśnie władzę, jakiej nikt dotąd w państwie nie miał.
Nie działał może efektownie, ale starał się systematycznie budować niezależność prokuratury. Teraz wracamy do przeszłości, do bardzo złej przeszłości.
Nowa ustawa o prokuraturze jest produktem prawie doskonałym. Bynajmniej nie z punktu widzenia obywatela czy szeregowego prokuratora, ale politycznego nadzorcy, którym będzie minister sprawiedliwości. Czyli Zbigniew Ziobro.
W rządzie został zastępcą Zbigniewa Ziobry, jak kiedyś Andrzej Duda. Ale koledzy mówią, że jest od Dudy bardziej przebojowy, cyniczny i skuteczny. Patryk Jaki – młoda gwiazda partii.
Posłowie pracują dziś nad ustawą autorstwa PiS, która przewiduje połączenie stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Rok 2015 kończy się w krańcowo innej rzeczywistości, niż się zaczął. Takich dwunastu miesięcy jeszcze w historii III RP nie było.
Partia i minister sprawiedliwości poczuli się urażeni informacjami, że za rządów tej partii w latach 2005–2007 gromadzone były haki na znanych polityków.
Triumfuje, bo Platformie nie udało się postawić byłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w latach 2005–07 przed Trybunałem Stanu.