Zapachy kształtują nasze doświadczenie świata, ale jak badać je w historii? O panoramie woni Polski Ludowej i ich kulturowym znaczeniu Marcin Zaremba rozmawia z prof. Błażejem Brzostkiem.
Rośnie rynek gadżetów, zabawek i akcesoriów dla szczekających czworonogów. W pogoni za psim luksusem nie warto jednak tracić rozumu.
Bzy na przedmieściach, dzikie róże, świeżosłodka lipa, zapach wilgotnych liści, torfu. Może jeszcze sosna: żywiczna, bursztynowa. I tatarak, niełatwy i nie zawsze przyjemny – wylicza Michał Missala z rodzinnej perfumerii Quality, pytany o to, czym pachnie Polska.
Na polskich ulicach dominuje słodycz. Rodacy, niezależnie od płci, kochają ulepne pachnidła. Ponieważ wiele osób aplikuje je „na bogato” i sięga po tańsze klony markowych perfum, ciągną się za nimi mocarne waniliowo-kadzidlane ogony (fr. sillage). Ale trendy perfumiarskie się zmieniają.
Czy o przyjaźni od pierwszego wejrzenia decyduje woń ciała? Jaki wpływ ma na przyciąganie seksualne? O roli zapachów w komunikacji społecznej ludzi wiemy zaskakująco mało.
Aromat perfum Kleopatry. Zapach średniowiecznego zakładu szewskiego. Woń starej biblioteki. Badacze rekonstruują wonie sprzed wieków. Tylko na ile olfaktoryczna podróż w czasie jest możliwa?
Poszukujący nieśmiertelności alchemicy mieli na nią różne recepty. Ci z Zachodu stawiali na kamień filozoficzny. Ci ze Wschodu – jak dowiodło znalezisko z Luoyangu – na eliksiry życia.
W Polsce smród to zjawisko równie powszechne co wstydliwe. Tak jest od dawna.
Były już wyprawy szlakiem bohaterów literackich, sklepów czy uliczne gry miejskie. Teraz wśród alternatywnych form wypoczynku pojawia się pogoń za zapachami.
Dlaczego robimy wszystko, żeby pachnieć chemią.