Wojtek z Zanzibaru reklamował się jako ten, który otwiera egzotyczny raj przed Polakami. Zostawił za sobą setki poszkodowanych i straty oszacowane jak dotąd na kilka milionów złotych. A za stare grzechy jest ścigany listem gończym.
Tanzański archipelag Zanzibar wyrósł na hit pandemicznych urlopów i ulubioną miejscówkę polskich celebrytów. Ale jakim kosztem?