Wszystko ich wyróżnia: ciemne twarze, egzotyczne rysy, turbany, amerykański luz, pieniądze wydawane z rozmachem. Na szaroburych przedmieściach Katowic studiują medycynę. Mordercę jednego z nich właśnie złapano.
Andrzej Sz., porządny chłop, ojciec rodziny, podwykonawca w warszawskiej firmie budowlanej. Kornel H., chłopak z Bielska, bez zarzutu, tyle że i bez pracy, więc przyjechał do stolicy robić w budownictwie na czarno. Nóż, broń myśliwska, zabójstwo? To nie pasowało do żadnego z nich.
Czy podczas procesu w sprawie strzelaniny na parkingu przed Makro Cash and Carry w Warszawie doszło do sądowej pomyłki? Chociaż od wyroku upłynęło już 5 lat, ojciec jednego ze skazanych wciąż twierdzi, że jego syn jest niewinny.
Chociaż trudno w to uwierzyć, ale zdarza się, że przestępcy po latach przyznają się do popełnionych zbrodni. Nikt ich do tego nie zmusza i nikt ich nie ściga. Po co sami pchają się za kraty?
Polskie wojsko przejęło od Amerykanów kontrolę nad strefą środkowopołudniową w Iraku. Ale jej część przejmiemy z opóźnieniem. Tę ze świętym miastem An-Nadżaf, gdzie potężny zamach zabił ponad 100 osób, w tym duchowego przywódcę irackich szyitów ajatollaha al Hakima. W Iraku nie ma stref wolnych od niebezpieczeństwa.
Historia zabójstwa 22-letniej Katarzyny P., której zwłoki znaleziono niedawno w Tatrach, przypomina wymyślony scenariusz filmowy. Dopiero relacje wielu ludzi pozwalają zrozumieć, jak to było naprawdę.
We Francji bestsellerem stała się książka, która opowiada, jak zginiemy z rąk Al-Kaidy. Dowodzi, że największe niebezpieczeństwo nie zagnieździło się w Iraku, tylko w Pakistanie – pod postacią muzułmańskiej bomby atomowej. Bohater książki, amerykański korespondent, zginął prawdopodobnie dlatego, że za dużo o tej broni wiedział.
Na wokandę powraca głośna sprawa zabójstwa studenta Politechniki Warszawskiej Wojtka Króla. Siedem lat temu organom ścigania tak było spieszno do sukcesu, że poszły na skróty, popełniając amatorskie błędy. Przedstawiamy nowe, bulwersujące wątki tej sprawy.
Od zabójstwa byłego ministra sportu Jacka Dębskiego minęły dwa lata. Prokuraturze nie udało się dotąd ustalić, dlaczego zginął. Śmierć Jeremiasza Barańskiego – prawdopodobnego zleceniodawcy zabójstwa – rzecz całą dodatkowo gmatwa. Już dziś można jednak spróbować odpowiedzieć na dwa pytania: w jaki sposób Jacek Dębski mógł zostać ministrem i jak został współpracownikiem gangstera?
Zdarzało się, że Jadwiga i Krzysztof N. wypili za dużo, bywało, że awanturowali się po nocy. Po pieniądze chodzili do opieki społecznej albo dorabiali na czarno, zalegali z czynszem, kradli prąd, a czasami także coś z supermarketu. Normalnie, jak to na łódzkim Polesiu. Przeciętni, niczym nie różnili się od innych. Tylko jednym – zabili czworo własnych dzieci.