Wyszło zupełnie inaczej, niż sobie zaplanowali. Chcieli zabić Emilkę, nie Klaudię, bo Klaudia nie miała w komórce ani radia, ani aparatu cyfrowego na dwa miliony pikseli. Miała tylko kolorowy wyświetlacz, a to dziś już żadna rewelacja.
Zapadł najsurowszy możliwy wyrok – 25 lat, właściwie odpowiednik kary śmierci. Niby wszystko układa się w całość.
Bogdan Tyszkiewicz (51 l.), praski cwaniak, warszawski polityk, działacz sportowy, żył niezwyczajnie i odszedł wbrew schematom. Kiedy umarł, zapewne wielu z ulgą odetchnęło, bo zabrał do grobu ich wstydliwe tajemnice. Ale wciąż otwarte jest pytanie: dlaczego tak łatwo do świata polityki przenika świat mafii?
Czas przestał pracować na korzyść morderców. Nowe techniki kryminalistyczne pozwalają spojrzeć w zupełnie innym świetle na dowody i ślady zbrodni, o ile zostały przed laty odpowiednio zabezpieczone. Do akcji wkracza nasze Archiwum X.
Morderstwo w sklepie Ultimo staje się tak głośne jak przed wojną sprawa Gorgonowej
Kto zabił 20-letnią Magdę S.? Policja z Zielonej Góry chciała za wszelką cenę znaleźć sprawcę. Niedoświadczony asesor prokuratury zawierzył policjantom. Sąd popełnił uchybienia. 22-latek uznany za winnego zbrodni nie przyznaje się do winy. Jest w tej sprawie zbyt wiele wątpliwości, by je zlekceważyć.
Po prawie siedmiu latach mozolnego śledztwa w sprawie zabójstwa gen. Papały wreszcie nastąpił przełom. Już wiadomo, kto zlecał i komu. Prokuratorzy są też coraz bliżej wyjaśnienia, dlaczego były komendant główny policji musiał zginąć.
Po śmierci Zdzisława Beksińskiego mało jest w gazetach nekrologów. Nie udzielał się w żadnych związkach artystów, nie należał do żadnych partii, koterii, grup artystycznych. Jakby wycięty z rodzinnego Sanoka i wcięty sztucznie w warszawski betonowy blok.
Przyjechał pod dom Bogdana Chojny o północy. Zadzwonił do drzwi. Może chciał poważnie porozmawiać. Czy idzie się poważnie porozmawiać o północy z kimś uważanym za wroga? Może długo krążył w okolicy domu Bogdana. Albo przeciwnie, wyszedł od siebie szybko, pod wpływem nagłej myśli, że wszystko się zawaliło i budować od nowa nie ma sensu. Wziął ze sobą nóż.