Korea Południowa może zostać z zawieszonym prezydentem, bez premiera, z mocno okrojonym gabinetem lub wręcz bez rządu.
Yoon Suk Yeol, który w kontrowersyjny sposób próbował wprowadzić w republice stan wojenny, przegrał w sobotę głosowanie w sprawie impeachmentu. To jednak nie koniec chaosu w tym strategicznie kluczowym azjatyckim państwie.
Co sobotę południowokoreański parlament będzie próbował usunąć prezydenta z urzędu. Yoon Suk-yeol na początku grudnia wprowadził stan wojenny, który bez akceptacji deputowanych i w obliczu manifestacji oburzonych obywateli upadł po kilku godzinach.
Prezydent Yoon Suk-yeol wprowadził administrację wojskowych, by sparaliżować swoich oponentów. Tak głęboki chaos musi cieszyć Kreml i Pjongjang. Nasza część świata, w tym Polska, ma powody do zmartwień.
Południe ma oddelegować nad Dniepr siły, które zajmą się szerzeniem defetyzmu w szeregach kontyngentu Północy. Sięgną po rozwiązania przygotowane na wypadek starć koreańsko-koreańskich, które przez Putina przenoszą się na drugi koniec Eurazji.