Przewodnicząca Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi ma zamiar zajrzeć na Tajwan. Chiny Ludowe już wyraziły oburzenie i ostrzegły Amerykę, że wizyta spotka się z „szokującą” odpowiedzią.
Rozpoczynający się w środę szczyt krajów BRICS to dowód, jak bardzo iluzoryczne jest patrzenie na świat przez pryzmat euroatlantyckiej bańki. Poza nią istnieje rzeczywistość polityczna oparta na zupełnie innych wartościach.
Pekin ma do wyboru: wspierać bliskiego sojusznika i ważnego partnera w szeregu przedsięwzięć, jedynego o tej skali, albo przestrzegać ograniczeń nałożonych przez Stany Zjednoczone, Europę i ich sprzymierzeńców m.in. z Azji.
Niuanse dyplomatycznej nowomowy obu stron skłaniają komentatorów do umiarkowanego optymizmu. Czy Biden choćby w minimalnym stopniu wpłynął na stanowisko Pekinu?
Trwa poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jak w sprawie ataku Rosji na Ukrainę zachowają się Chiny. Stany Zjednoczone starają się naciskać, by nie pomagały Rosjanom w kluczowych obszarach objętych zachodnimi sankcjami.
Czyżby Władimir Putin nie powiedział Xi Jinpingowi całej prawdy o planowanej inwazji na Ukrainę? Im dalej w wojnę, tym więcej światła pada na zawiłości chińsko-rosyjskiego partnerstwa.
Wojna gdzieś na wschodzie Europy, wikłająca jednocześnie Stany Zjednoczone, ich europejskich sojuszników i Rosję, to cenny prezent dla ChRL.
Nie było przesady w relacjach korespondentów z Pekinu, mówiących, że stosunki chińsko-rosyjskie są znakomite, może najlepsze w dziejach. Wiadomo jednak, że podszyte interesami. Jasne też, kto tu jest partnerem słabszym.
Eskalacja kryzysu wokół Ukrainy Chinom jest raczej na rękę. Podaje w wątpliwość rachuby, że kiedyś Rosja wejdzie do amerykańsko-europejskiego bloku, który próbowałby zbudować przeciwwagę dla ich rosnącej potęgi.
Niesłabnąca wola całkowitego wyeliminowania koronawirusa z Chin skutkuje rosnącymi kosztami gospodarczymi. Odczują to wszyscy, nie tylko Pekin.