Kto wie, czy wizyta Xi Jinpinga w Moskwie nie stanie się cezurą, datą porządkującą myślenie o położeniu Rosji na geopolitycznej mapie świata.
Coraz trudniej ukrywać proces wasalizacji Rosji wobec większego sąsiada. Stąd każdorazowa nerwowość, gdy w mediach zachodnich określa się Moskwę mianem junior partnera Pekinu. Tym silniejsza, że z coraz mniej skrywaną pogardą o Rosji wypowiadają się chińscy eksperci.
Xi Jinping domknął trwający od wielu miesięcy proces centralizacji swojej władzy. Podczas starannie wyreżyserowanego zjazdu udawany parlament formalnie wybrał go na trzecią kadencję prezydenta, jak potocznie określa się przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej.
Pozornie stanowisko Chin wygląda jak ultimatum postawione Władimirowi Putinowi. Odbudowuje rosyjską strefę wpływów, powinien więc przejąć się tym apelem i „porzucić zimnowojenną mentalność”. Ale może machnąć ręką.
Sprawa chińskiego balonu szpiegowskiego, który przeleciał nad USA i został zestrzelony, urosła od ciekawostki do głównego problemu bezpieczeństwa narodowego Ameryki. W kluczowym momencie odwracał uwagę Amerykanów i ich elit od Ukrainy, Rosji i Europy.
Im więcej wiadomo w sprawie zestrzelonego przez USA chińskiego balona, tym więcej pojawia się pytań. Nie tylko o balon, ale i o kontekst wypuszczenia go w niebo.
Sekretarz stanu USA odwołał wizytę w Pekinie. Miała być kontynuacja dyplomatycznego dialogu, tymczasem słychać głosy, że już za dwa lata może dojść do wojny z Chinami.
W zeszłym roku populacja Chin skurczyła się o 840 tys. osób. To najnowsze dane podane przez tamtejszy GUS. Robią wrażenie, bo to pierwsza taka sytuacja od ponad 60 lat. Czy partia da radę odwrócić trend, który wygląda jak podglebie dla przyszłych poważnych problemów?
Oto nowa chińska normalność: chaos w poczekalniach, deficyt wolnych łóżek i personelu, kolejki przed aptekami, brak wolnych terminów w zakładach pogrzebowych i dymy z kominów pracujących na pełnych obrotach krematoriów.
Chiny-Rosja to będzie najciekawszy duet międzynarodowy w nowym roku. Wojna w Ukrainie sprawiła, że ostatecznie może się on przerodzić w relację pasożytniczą.