Xi z Bidenem gawędzili podczas spaceru po ogrodach Filoli, dawnej siedziby kalifornijskiego potentata wydobycia złota. Dyskutowali cztery godziny, co na tym szczeblu jest całkiem długim dystansem. Padły konkretne zobowiązania.
Ścigany Władimir Putin do niewielu miejsc może się bezpiecznie wybrać. Jego wizyta w Pekinie to demonstracja porządków montowanych przez liderów Rosji i Chin. I wizja pożądanej przez nich przyszłości.
Zaginieni ministrowie to postaci wysoko postawione w partyjno-rządowej hierarchii, należące do ścisłej pięcioosobowej Rady Państwa, najwyższego organu władzy wykonawczej.
Noblista Paul Krugman pisze na łamach „New York Timesa”, że błędy w zarządzaniu państwem, prymitywny sektor finansowy i brak osłony socjalnej niszczą od środka chińską gospodarkę. Skutki mogą wpłynąć na cały globalny układ sił.
Po powrocie z wakacji młodych Chińczyków czeka zmiana stylu życia.
Na przyjazd najwyższego urzędnika chińskiego, który po raz pierwszy od początku wojny przybył do Kijowa, zgodzili się Xi Jinping i Wołodymyr Zełenski. Ale zaufanie do niego jako niezaangażowanego pośrednika jest dyskusyjne.
Rozmowa z Xi Jinpingiem pewnie nie byłaby możliwa, gdyby nie dotychczasowa linia Zełenskiego, który bardzo uważał, by nie zirytować chińskich komunistów.
Ogromne nadzieje, jakie Zachód pokładał w powrocie legendarnego lewicowego przywódcy do władzy, szybko ustępują miejsca frustracji. Brazylijski prezydent Luiz Inácio Lula da Silva znów symetryzuje w sprawie wojny z Rosją i niebezpiecznie zbliża się do reżimów autorytarnych.
O co chodziło prezydentowi Francji, gdy mówił o „autonomii strategicznej” Europy wobec USA i przestrzegał przed zaangażowaniem w amerykańsko-chiński konflikt wokół Tajwanu?
Wizytę duetu zapowiadano jako wspólną próbę nacisku na Xi Jinpinga. Ale niczego im nie obiecał. W ostatnich tygodniach przybywa za to argumentów wskazujących na rosnącą sprawczość Chin.