Na sejmikowej mapie szarą plamą jest na razie Podlasie, gdzie PiS zdobył 15 mandatów, KO i TD – 14, a jednego radnego wprowadziła Konfederacja.
Najlepiej dla Gdyni by było, żeby Aleksandra Kosiorek i Tadeusz Szemiot się dogadali i przy pomocy fachowców wspólnie rządzili miastem.
W domach zostało pokolenie Strajku Kobiet (specjalne podziękowania dla Szymona Hołowni) oraz spragnieni powrotu do normalności Fajnopolacy. A tu niespodzianka. Za wcześnie odtrąbiono pokonanie smoka.
Nawet jeśli rezultat wyborów samorządowych nie jest jeszcze jakimś poważnym ostrzeżeniem dla rządzących, widać, że polityczna publiczność czeka na nowe atrakcje, narracje, cele, bardziej jednolity przekaz.
W wyborach na prezydentów miast wielu faworytów przedłużyło swoje kadencje, ale nie obyło się bez niespodzianek, a nawet sensacji.
Rysy w koalicji po wyborach samorządowych; rząd przyjął tzw. babciowe; Grzegorz Braun usłyszał zarzuty; ksiądz Tomasz Z. został skazany w głośnej sprawie orgii na plebanii; Siergiej Ławrow złożył wizytę w Chinach.
PiS uzyskał najwięcej głosów w wyborach do sejmików wojewódzkich, ale ze względu na brak koalicjantów rządzić będzie tylko w czterech–pięciu z nich.
Szumy i zgrzyty w koalicjach rządowych są normalne, póki nie grożą ich rozpadem. Hołownia i Kosiniak-Kamysz zaatakowali pod hasłem, że Lewica ma za dużo stołków w rządzie. Prędzej czy później takie pretensje uderzają w szefa, czyli premiera Tuska, i karmią teorie spiskowe w ramach koalicji.
PiS wygrał sejmikowe wybory w zsumowanych wynikach, ale nie obroni swojego stanu posiadania. Koalicja rządząca zyskała, lecz o ostatecznym podziale województw zdecydują szczegółowe rezultaty i zawierane koalicje.
Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.